czwartek, 31 marca 2016

Z drzewa czy z nieba?


Pixabay


Wkurza mnie, wkurza mnie pewna rzecz. Ogólnie staram się nie filozofować, lubię konkrety, w życiu i teorii. Nie mam cierpliwości dla niezdecydowania i ludzi typu "Piotruś Pan" Mój krótki lont to akurat wada.

 Tak czy siak, wkurza mnie absurd przyjęty za prawdę której nawet się zbytnio nie neguje. Teoria ewolucji według Darwina jest według mnie optymistycznie nieuzasadniona jak czterocyfrowe emerytury dla wszystkich w Polsce ;-)

No bo tak, po pierwsze przyjęło się że ewolucja to pozytywna mutacja to znaczy taka rzecz która jest przypadkowa i coś dobrego z niej wyszło. Znasz grę w Scrabble? Tą literówkę? Wyobraź sobie że bierzesz literki z pudełka ciskasz o chodnik i wychodzi zdanie. Jak bardzo jest to prawdopodobne? Nijak, teoretycznie niby możliwe ale w praktyce o kant dupy taki pomysł obić. Więc pozytywna mutacja nie istnieje, z resztą nie odnotowano jeszcze takiej. Nie mylić z układem immunologicznym bo to mamy w pakiecie ;-) od zawsze, to nie jest mutacja. Przystosowanie się do otoczenia to też odrębny temat, to nie jest przejście z gatunku do gatunku.

Oczywiście mutacja istnieje, na przykład rak lub inne chorubsko. Ale czy ono jest pozytywną mutacją? Chyba że dla zus lub farmacji...
Mamy więc 1-0 dla Boga :-)

Załóżmy jednak że cisnąłeś klocami tak że wyszło zdanie, mamy pozytywną mutację. Obliczenia mówią nam że aby przejść z gatunku do gatunku trzeba 50.000 pozytywnych mutacji! Na przykład od psa do kota, policz jakie jest prawdopodobieństwo wyrzucenia pełnego zdania z literek. Ile razy rzucisz aby utworzyć zdanie z jednego rzutu? To możliwe tylko teoretycznie ale ok. Wyobraź sobie wynik, Teraz pomnóż to razy 50.000, bo tyle trzeba na przejście z gatunku do gatunku. Następnie pomnóż to razy 9.000.000. bo tyle jest mniej więcej gatunków roślin i zwierząt na świecie.

Na tym tle to te cztery miliardy lat o których się mówi że trwa życie to dużo czasu nie jest.
Oczywiście to teoria, przypadek nie może zdecydować o takiej złożoności. Przecież samemu ułożysz sensowne zdanie, prawda? No właśnie, bo literki układa jakiś twórca, czyli w tym wypadku Ty.

Logiczne jest to że złożoność życia i formy a przed wszystkim informacji zawartej w każdej komórce nie może być dziełem przypadkowym bez dokładnego zaplanowania.

2-0 dla Boga :-)

Swoje przemyślenia opieram na liczbach i dowodach, oczywiście nie tylko ja. Nie jestem naukowcem, wystarczy chwilę się zastanowić aby widzieć absurdy tej teorii.

Ostatni z dowodów (jest ich więcej ale opisuję tylko te) obalających teorię pozytywnej mutacji a więc ewolucji jest brak dowodów na jej poparcie. No bo tak ;-)
Załóżmy że pozytywna mutacja istnieje, mimo że w praktyce jest nie możliwa i nie odnotowano też pojawiania się nowych gatunków.
Załóżmy że wszyscy jesteśmy z jednej komórki i te 9.000.000 gatunków wygenerowała się z 50.000 mutacji każdy. Do tego dodaj większość negatywnych mutacji. Załóż że to jest możliwe i zadaj sobie pytanie, yyyyyy, a gdzie te miliardy różnych skamieniałości? 
Widziałeś kiedyś szkielet kuro-zająca? Bo ja po za kilkoma marketami to nie ;-)

3-0 dla Boga :-D

Więc wkurza mnie to że ładuje się nam do głowy rzeczy które aby przyjąć za prawdę to bardziej trzeba w nie wierzyć niż w Boga.
A z drugiej strony? Więcej jest dowodów na istnienie stwórcy niż na cokolwiek innego :-)
Więc jeszcze bardziej wkurza mnie to że koncept Boga uważa się za przestarzały.

Jednej rzeczy Darwinistom gratuluje, ogromnej wiary w tą teorię :-D :-P

To jak, skąd jesteś, z drzewa czy z nieba? :-)

Miłego, SB

niedziela, 27 marca 2016

Przy świątecznym stole...


Pixabay



Chyba każda rodzinno-świąteczna rozmowa schodzi na temat polityki i religii. Teren niebezpieczny i grząski. Aby obiektywnie ocenić sytuację należy stanąć bardzo daleko, bo oba tematy wymagają czasu, dużo czasu. Temat polityki? Lepiej zostawić. Temat religii? Hmmmmy, czasami mam wrażenie że po osądzałbym za Boga, tym czasem kim ja? Jestem jak małpa z przypowieści która ratowała ryby przed utonięciem i była z siebie dumna kiedy kładła je na lądzie... 
Najlepsza ewangelizacja, nauka, pomoc, to żyć tak by inni pytali, "Stary, kurcze! Jak to robisz?" Od czego zacząć? Wydaje mi się że "Żyj i daj żyć innym" Obym o tym zawsze pamiętał :-)Emotikon smile 
Żyj i daj żyć innym, SB

wtorek, 22 marca 2016

Pierwszy raz w AA

Pixabay


Był piątkowy wieczór, byłem zmęczony i wystraszony. Wiedziałem że muszę przestać pić, że długo tak nie pociągnę. Dostałem cynka że w salkach koło kościoła są spotkania AA. Mówią że to nawiedzona sekta czy coś, ale idę, żona nie da mi żyć. Więc zbieram się. Przychodzę i widzę dwie roześmiane gęby, jakiś młody łepek i starszy gość. Teraz nie ma już odwrotu. Wchodzę. Co to kurwa, pomyślałem. Świeca, dwóch facetów ja trzeci, łapią się za ręce i się modlą?!?! Mieli racje, to sekta, byle do przerwy i zawijam się z tego cyrku.

Co prawda to fikcyjna opowieść jednak bardzo prawdopodobna. Kiedy założyłem z kumplem grupę AA to przez niemal rok siedzieliśmy co piątek, tylko we dwóch. No od czasu do czasu ktoś wpadł. Albo ktoś starszy stażem abstynencji albo ktoś nowy. Jak nowy to dodał to co słyszał od kumpli pod sklepem do tego co pełen uprzedzeń zobaczył i uciekł.

Sam się kiedyś naśmiewałem z tego, później kiedy coś chciałem zrobić ze sobą zastanawiałem się jak tam jest. Więc postaram się opisać co i jak na mitingu byś bez uprzedzeń i podejrzeń poszedł i skupił się na tym co najważniejsze, na swoim trzeźwieniu. 
Do tego celu posłużę się preambułą (czyli swoistym wstępem) i scenariuszem prowadzenia mitingu (z angielskiego - spotkania) AA.
Zapraszam :-)

PREAMBUŁA AA
Anonimowi Alkoholicy są Wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu.

I to jest wszystko, mężczyźni i kobiety w różnym wieku i z różnym stażem trzeźwienia, różnych zawodów i pozycji. W sumie wszystko i wszyscy, prawie jak w pracy na emigracji ;-) 

Jedynym warunkiem uczestnictwa we Wspólnocie jest chęć zaprzestania picia. Nie ma w AA żadnych składek ani opłat, jesteśmy samowystarczalni poprzez własne dobrowolne datki.

W AA za nic się nie płaci!!! Chyba że chcesz kupić książkę jak ktoś ma ze sobą lub planowane są jakieś wyjazdy, rekolekcje, warsztaty, wycieczki itp. Ale to już co innego bo to również nie jest obowiązkowe. Podczas mitingu zgodnie z tradycją siódmą 
(Każda grupa AA powinna być samowystarczalna i nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz.) 
Po sali powędruje na przykład kapelusz do którego uczestnicy wrzucają drobne. To czy wrzucisz pieniądze i ile wrzucisz to tylko twoja sprawa, jak nic nie dasz to też dobrze, nikt Ci nie będzie miał tego za złe! Kasa idzie na kawę, herbatę, paluszki i inne pierdołki umilające czas. Oczywiście nikt nie "buduje" na flache ;-) Część z kasy idzie wyżej, na ulotki i inne materiały. Funkcjonujemy wyłącznie na tym co zbierzemy do kapeluta :-) 

Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów. Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu.

A dlaczego spotkania są często koło kościołów?! Przecież niby nie należycie do żadnej sekty czy coś? Pomyślała większość ludzi która o AA wie tyle co pies o teorii strun... 
Spotkania często są przy kościele bo, albo tanio, albo za darmo. Opieramy się na kapeluszu i nikt nie wybrzydza. Tak po za tym jak wyżej. Można odnieść wrażenie że grupa ma skłonność do jakiejś doktryny religijnej czy politycznej ale to jej członkowie się z tym obnoszą a nie ogólna zasada całego AA. Każda grupa ma praktycznie ten sam scenariusz ale każda żyje trochę własnym życiem i same spotkania mogą się nawet dość znacząco różnić. Jedno jest pewne i to wszędzie na całym globie, każdy kto chce otrzymać pomoc na pewno ją otrzyma. To jest magia której za dużo na świecie nie ma :-) 



SCENARIUSZ MITYNGU ANONIMOWYCH ALKOHOLIKÓW
 
Poniższy tekst czyta prowadzący spotkanie AA. Nie jest to szef i przywódca, to sługa. Może być tak że komuś ta posługa uderza w ambicje, ludzie są tylko ludźmi. Sam się czułem ja pasterz z owieczkami. Na szczęście dość szybko spadłem z tronu który sam sobie postawiłem ;-)

Bardzo proszę o wyłączenie telefonów komórkowych żebyśmy nie przeszkadzali sobie nawzajem.
 

1. Mam na imię..., jestem alkoholikiem. Witam wszystkich na mityngu zamkniętym /otwartym/ Anonimowych Alkoholików grupy… 

Proszę teraz wszystkich o powstanie, zamknięcie kręgu i wyciszenie. Przywitamy się odmawiając modlitwę o pogodę ducha. Jeżeli komuś przeszkadza słowo "Bóg", może go nie używać, lub zastąpić innym. (Odmawiamy razem - chyba, że jest nowicjusz) 

To tutaj robimy krąg zamknięty i wspólnie odmawiamy genialną i prostą modlitwę. Kiedy zrozumiesz jej sens to będzie to wielka chwila. Pomedytuj teraz nad nią, nadaje się na każdy dzień życia. Z resztą pisałem o niej artykuł Czytasz ale po co?

"Boże, użycz mi pogody ducha abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości abym odróżniał jedno od drugiego”.

2. Przeczytam teraz Preambułę AA, czyli - kim jesteśmy? (miting otwarty lub gdy jest nowy)

To już było wyżej wyjaśnione :-) 

(Uwaga! Punkty 3, 4 odczytywane są tylko na mityngach zamkniętych!)

3. Czy jest wśród nas ktoś, kto na mityngu AA znalazł się po raz pierwszy? (Jeśli tak...) Podaj proszę swoje imię lub pseudonim, żebyśmy wiedzieli, jak się do Ciebie zwracać. 


To twoja chwila prawdy, jeżeli nigdy nie byłeś na spotkaniu AA, nie tu gdzie teraz jesteś ale w ogóle kiedy i gdziekolwiek to łapa w górę i na imię mam ... 

Dalej prowadzący:

……… (tu imię nowicjusza) trafiłeś na zamknięty mityng Anonimowych Alkoholików. Jeśli tu właśnie chciałeś się znaleźć i jeśli chcesz przestać pić, to witamy cię serdecznie we Wspólnocie AA i cieszymy się, że jesteś dziś z nami. (Oklaski!) 

Dziś wyjątkowo masz prawo mówić nie na temat zadawać pytania, zabierać głos poza kolejnością. Masz prawo poprosić o sponsora – to jest o partnera w trzeźwości, który będzie Ci pomagał w Twoich pierwszych krokach w AA. Jeśli gdziekolwiek będziesz na mityngu AA w Polsce, czy na świecie nie musisz już nigdy zgłaszać, że jesteś pierwszy raz. Członkiem Wspólnoty Anonimowych Alkoholików stajesz się z chwilą, gdy sam tak postanowisz i tylko od Ciebie zależy, czy będziesz z nami. 

Czasami mogą paść dwa pytania :
Czy alkohol stanowi problem w Twoim życiu? Czy chcesz przestać pić?

I to wszystko co musiałeś powiedzieć, teraz możesz tyko słuchać, oczywiście dobrze też mówić ale spokojnie, tu się nigdzie nie śpieszysz.


4. Jeśli jest wśród nas ktoś, kto ma abstynencję krótszą niż jeden miesiąc i chciałby o tym powiedzieć, to teraz jest na to odpowiedni moment. 

(Jeżeli tak...) Oklaski są za odwagę, za przyznanie się przed grupą i przed sobą do słabości wobec potęgi alkoholu. Masz dziś pierwszeństwo w zabieraniu głosu, wolno ci także mówić nie na temat.

5. Przypomnę teraz zasady obowiązujące na mityngu AA.

• Każdy, kto chce zabrać głos na mityngu sygnalizuje to podniesieniem ręki i przedstawia się imieniem.

• Głosu udziela prowadzący w kolejności zgłaszania się.

• Każdy mówi tylko o własnych doświadczeniach, poglądach i przeżyciach. Nie teoretyzuje, nie krytykuje wypowiedzi innych ani ich nie ocenia.

• W swoich wypowiedziach staramy się nie używać ogólników typu "my", "wy", "oni" itp. 

• Tylko prowadzący lub rzecznik grupy ma prawo przerwać wypowiedź zbyt odbiegającą od tematu – nikt inny nie powinien przerywać wypowiedzi innym, zadawać w ich trakcie pytań, komentować ich. 

• Wypowiedź może ujawniać jedynie własne doświadczenia i zachowania w sytuacjach podobnych do przedstawionych na mityngu.

• Jeżeli jest wśród nas ktoś pod wpływem alkoholu, to prosimy, aby dla dobra własnego i nas wszystkich, w dniu dzisiejszym nie zabierał głosu.

• Wszystkich obecnych na mityngu prosimy o zachowanie anonimowości osób oraz usłyszanych na mityngu spraw i zdarzeń. Jest to fundamentalna zasada Wspólnoty Anonimowych Alkoholików. Być może dużo tych zasad ale spokojnie, posłuchasz kilka wypowiedzi i złapiesz co i jak. Pamiętaj że na spotkaniach AA na 99% jest niezwykle przyjazna atmosfera. 

6. Przeczytam teraz fragmenty V rozdziału Wielkiej Księgi, będące wstępem do odczytania Kroków i Tradycji AA. 

"Rzadko się zdarza, aby doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie poddać się temu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Z natury swojej nie są zdolni pojąć, a tym bardziej rozwinąć, sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich szanse na powodzenie są znikome. Istnieją także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych lub umysłowych, ale wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli zdobędą się na uczciwość wobec siebie” („Anonimowi Alkoholicy” str. 49).

Nadzieją dla osób uzależnionych i siłą Wspólnoty jest jej Program, a zwłaszcza 12 Kroków Anonimowych Alkoholików.

"Przy stawianiu niektórych z nich towarzyszyło nam wahanie. Sądziliśmy, że potrafimy znaleźć łatwiejszą, łagodniejszą drogę. Ale nie potrafiliśmy. Pozostaje nam zatem prosić was – bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie usiłowali trzymać się starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie. Pamiętajmy przy tym, że mamy do czynienia z alkoholem wrogiem podstępnym potężnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy. Ale na szczęście jest Ktoś potężniejszy pod każdym względem posiadający wszystkie potrzebne zasoby sił. Tym Kimś jest Bóg. Obyś znalazł Go teraz.

Stosowanie półśrodków nic nam nie dało. Znajdowaliśmy się ciągle w punkcie wyjściowym. Prosiliśmy Boga – z całkowitym oddaniem – o pomoc i opiekę. A oto Kroki, które sami stawiamy i które są proponowanym przez nas programem zdrowienia." („Anonimowi Alkoholicy” str. 49-50)

7. Przypomnimy sobie teraz 12 Kroków, oraz 12 Tradycji Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, które stanowią fundament prawidłowego funkcjonowania każdej grupy AA, przedstawiając się przedtem imieniem lub pseudonimem.

(Czytanie Kroków i Tradycji – kolejno lub w inny sposób przyjęty przez grupę)

Możesz ominąć czytanie, wystarczy że przedstawisz się z imienia lub pseudo i podasz kartę z krokami dalej. 
Na ogół wygląda to tak: Mam na imię Sylwek, jestem alkoholikiem krok pierwszy (o ile chcesz czytać), Sylwek alkoholik krok pierwszy (...)



8. Czy jest na mityngu ktoś, kogo spotkało w życiu coś wyjątkowego, powodującego wzburzenie tak wielkie, że nie będzie w stanie normalnie uczestniczyć w mityngu, dopóki o tym pokrótce nie opowie?

Zależnie od grupy, mówimy o swoich smutkach i radościach. O problemach i powodach do dumy. Nie będę ukrywał że to moja ulubiona część.

9. Tematem głównym dzisiejszego mityngu jest…… (Krok, Tradycja na ogół odpowiednia do bieżącego miesiąca.  itp.). Proponuję także przeczytanie odpowiedniego fragmentu z „Codziennych refleksji”, które również mogą stanowić temat naszych wypowiedzi. 

Czy ktoś ma jeszcze inne propozycje tematów? 

Właściwa część mityngu AA, to jest wypowiedzi na obrane tematy, lub też temat wychodzi spontanicznie podczas "smutków i radości". Są grupy ściśle pracujące na programie i są takie luźne gdzie program porusza się przy okazji. Sam wolę te drugie grupy co nie znaczy że nie lubię pierwszych :-)
Ty wybierz to co Ci odpowiada na dany czas. 

10. (ok. 10 minut przed przerwą) Sprawy organizacyjne, realizacja VII Tradycji. (Jeśli w mityngu bierze udział nowicjusz, warto by prowadzący wyjaśnił sens tej Tradycji)

Po przerwie kontynuacja wypowiedzi na obrane tematy.

~~ Zakończenie mityngu AA ~~

11. Odczytam teraz teksty na zakończenie mityngu.

"Zdajemy sobie sprawę, że wiemy niewiele. Bóg będzie coraz pełniej wyjawiał Swoją wolę - tobie i nam. Pytaj Go podczas porannej medytacji, co możesz zrobić każdego dnia dla kogoś, kto jeszcze jest chory. Jeśli twoje sprawy są uporządkowane otrzymasz odpowiedź. Oczywiście, nie możesz podzielić się czymś, czego sam jeszcze nie masz. Bacz na to, aby twoja więź z Bogiem była właściwa, a tobie i wielu innym przydarzą się wielkie rzeczy. Dla nas jest to Wielka Prawda. Oddaj się Bogu, takiemu jak Go sam pojmujesz. Wyznaj Bogu i współbraciom swoje winy. Uporządkuj swoją przeszłość. Dziel się tym, co odkrywasz, i dołącz do nas.” („Anonimowi Alkoholicy” str. 143)

Skarbnik - stan kasy, ewentualnie inne jeszcze sprawy organizacyjne.

Czy ktoś chciałby dziś zostać dyżurnym i umyć szklanki?

Jeśli podczas trwania mityngu ktoś nie potrafił, nie mógł lub nie zdecydował się odezwać, a odczuwa potrzebę wypowiedzenia się, może zawsze po zakończeniu mityngu poprosić o rozmowę każdego z nas. 


TO JEST NAJISTOTNIEJSZE, JEŻELI WSTYDZIŁEŚ SIĘ ODEZWAĆ A COŚ CIĘ GRYZIE TO PODEJDŹ DO KOGOŚ KTO CI PASUJE I OPOWIEDZ MU O SWOIM PROBLEMIE, nigdy nie wychodź z "jajem" bo możesz już nie wrócić, a uwierz mi że tego nie chcesz.

12. Proszę wszystkich o powstanie, zamknięcie kręgu, wyciszenie. Pożegnamy się modlitwą o pogodę ducha.

"Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości abym odróżniał jedno od drugiego”.

Do zobaczenia w trzeźwości !!!

No i po ptokach, będę wdzięczny za komentarze w stylu "Mój pierwszy raz" :-) Miłego SB

niedziela, 13 marca 2016

12 Kroków AA, Krok Trzeci. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek go pojmujemy

Pixabay


W sumie to nie wiem co napisać by się nie powtórzyć. Krok trzeci przewijał się niemal od początku mojej przygody z pisaniem. Może nie jako dosłowny krok trzeci ale ale jako idea tak. Poniżej tego tekstu dam kilka linków do innych artykułów nawiązujących do tego tekstu.

Więc miesiąc temu spróbowałeś uwierzyć że siła większa od Ciebie może Cię ocalić. To pierwsza oznaka gotowości do zmian. Jednak wiara nie musi iść w parze z kontaktem z Bogiem. Można być człowiekiem praktykującym tradycję religijną a mieć kiepski kontakt z Siłą Wyższą. Wiara bez działania jest pusta.

Co więc może być działaniem? Kapitulacja egocentryzmu. Wszyscy jesteśmy nim zarażeni, sam sobie nieraz myślę że ego jest grzechem pierworodnym. Proszę tego nie powtarzać za daleko bo to moja myśl a nie oficjalna doktryna :-)

Dzięki ego mamy tożsamość "Ja" jednak ego pozbawione kontroli przekształca się w potwora. Każda wojna jest po to by "Ja" miało. "Mieć" to też ego, wojny o tereny, o zasoby, o wpływy. Na dużą skalę ale też na małą. Nawet kłótnie domowników są tylko po to by "Ja" miało rację. To ja MAM rację a nie ty. Możemy idealizować rzeczywistość i mimo że miłość zawsze wygrywa to światem rządzą pieniądze. Same z siebie nie są złe! Trzeba mieć tego świadomość, ale to ludzie nie świadomi własnego "Ja" chcą MIEĆ I MIEĆ. Uwierz mi że to się nie skończy, nigdy nie zapełnisz pustki jaką tworzy zawsze głodne "Ja"

Większy dom, szybsze auto, młodsza kobieta, nowszy telefon. Nigdy nie będzie końca. Co trzeba zrobić? Zadać sobie pytanie czy warto, jakim kosztem realizujemy nasze cele.

A co to ma do rzeczy? Ego chce mieć racje, chce być samowystarczalne, jest przekonane że zawsze podejmuje dobre decyzje. Czasami ego jest tak choro ambitne że krytykuje Cię na każdym kroku by być jeszcze lepsze. Ten myślowy potok którego nie można zatrzymać...

Kapitulacja, chociaż częściowa  ego, wyzwoli Cię z sideł. Ego nigdy nie chce być drugie, zawsze chce być pierwsze. Chce sobie radzić samo i nie chce być zależne od innych, w tym od samego Boga.

Na szczęście ego jest dość głupie, po chwili analizy okazuje się że i tak jesteśmy zależni, od prądu, internetu, komunikacji, telefonii. Przecież oczywiste jest to że jesteśmy zależni od przepisów prawa! Od pracodawcy i nie rzadko banku.
Masz dom na kredyt? Myślisz że jest Twój? Spróbuj go sprzedać...
No właśnie, od pewnych rzeczy i tak jesteśmy zależni i na taką zależność się godzimy. Tak jest społeczeństwo skonstruowane i już. Idiotyzmem jest myśleć o samowystarczalności absolutnie w każdej dziedzinie!

No bo tak, Kupisz za gotówkę 5 hektarów ziemi, postawisz dom i założysz uprawę. I co jesteś wolny? A skąd masz wiedzę budowy domu i farmy? Urodziłeś się z nią czy dostałeś od innych ludzi? Jesteś zależny od pogody, prędzej czy później będziesz chciał kontaktu z innymi ludźmi.

Druga sprawa to "poznacie ich po owocach" genialny tekst! :-)
Weź teraz się zastanów, najlepiej poproś kilka osób, również kogoś w opozycji do Ciebie. Jak Twoje życie, wyglądało 10, 5, 3 lata temu. Odpowiedz sobie na pytanie czy coś istotnego się w Twoim życiu zmieniło, czy twoja filozofia doprowadziła Cię tam gdzie chciałeś. Potem porównaj to z opinia kilku osób, co oni sądzą o Tobie.

Chcesz być majętny a od lat tłuczesz się z biedą? Witaj wśród zdecydowanej większości ludzi na świecie! Jeżeli sądzisz że coś zmienisz w swoim życiu cały czas robiąc to samo, to gratuluje! Jesteś kretyn i się nie urażaj bo ja też byłem a nawet bywam kretynem :-)
Przecież logiczne że musisz się ogarnąć, popytać, poczytać, ludzi mądrzejszych od siebie. To jest właśnie powierzenie się sile wyższej.

Tak samo jest z piciem, jedyne co sam wymyśliłem to następną butelkę. Dopiero po przyznaniu bezsilności wobec alko, uwierzeniu że sam se nie poradzę i wreszcie powierzeniu się Bogu przestałem pić. To dotyczy każdej kwestii życiowej, każdej!

Kiedy popłyniesz łódką i zerwie się wiatr to też oddasz stery bardziej doświadczonemu żeglarzowi prawda? To logiczne przecież! Idąc do lekarze robisz to samo.

Rozumiem że ego, czyli twoje "JA", tożsamość, czuje się zagrożone kiedy ma oddać ster. Ale proszę, zrozum że masz oddać ster Bogu!!! Komuś kto zrobi wszystko lepiej od Ciebie!!!
Teraz sobie myślisz: Przecież rachunków nie zapłaci, do roboty nie pójdzie!
Oczywiście że nie!
Ja robię tak, Boże, będę pracował ale znajdź mi kolejne zlecenia. Boże będę działał ale troszcz się ty :-) Praktycznie nigdy nie szukałem pracy i zleceń, brałem to co przychodziło "samo" ...

Ewangelia św. Marka:

25 Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? 
26 Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? 
27 Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? 
28 A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. 
29 A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. 
30 Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? 
31 Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? 
32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 
33 Starajcie się naprzód o królestwo <Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. 
34 Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.

Na pewno miałeś w życiu jak Ci się wydawało beznadziejne sytuacje, fakt że to czytasz znaczy że żyjesz. A to dowód na to że Bóg nie przestał się i o Ciebie troszczyć. Pamiętaj o tym że On posługuje się najczęściej tzw. "przypadkami" a dostrzeżesz Boga żywego w działaniu, też w Twoim życiu :-) 

Więc kiedy dziękujesz i prosisz w modlitwie bądź konkretny, ale pamiętaj że Bóg może wiedzieć lepiej od Cibie czego potrzebujesz. Tak jak ty, nie dasz trzy letniemu dziecku noża mimo że uparcie Cię o to prosi. Poczekasz aż podrośnie i będzie rozsądniejsze.
Tak Bóg, nasz rodzic nie zawsze dam nam coś do czego nie jesteśmy przygotowani.
Poczeka a jeżeli mu zaufasz, to jak od każdego kochającego rodzica otrzymasz w więcej niż byś się spodziewał :-)

Kilka linków:

Jak przestać się martwić i bać
Wiara czyni cuda!
Jestem katolem

sobota, 12 marca 2016

Szambo czy górski potok?

Pixabay

To on chla!!! To on potrzebuje pomocy a nie ja!!! Powiedziała roztrzęsiona rodzina alkoholika. Przestał pić, chodzi na terapię i stał się jakiś dziwny!? Nie możemy się dogadać a miało być tak pięknie...
Nawet się nie spodziewasz jak często to słyszę... Rodzina częściej odmawia pomocy specjalistycznej niż sam alkoholik. Wychodzi z założenia że to źródło skażenia wymaga naprawy, zapominając o tym że trucizna roznosi się w stawie i to cały staw wymaga oczyszczenia a nie samo źródło.
Źródło się oczyści i nie będzie już zatruwać ale staw nadal będzie brudny i śmierdzący. Niby trutki już nie ma a szambo dalej się pokazuje...Kłótnie,kłamstewka, chora zazdrość, podejrzliwość, lęk.
Rodzina to zegar, jeżeli jakiś trybik szwankuje to cały mechanizm pada. Niestety większość z nas przypomina emocjonalnego kowala a nie zegarmistrza i samemu sobie nie pomoże. Najwyżej zamiast zegara będzie przystanek autobusowy który z wielkim uporem będziemy nazywać rodziną.
I wszystko jedno jaki masz problem, to że nie leżysz w rowie nie oznacza że sobie radzisz z emocjami, uczuciami i myślami.
Nie oznacza również że samemu sobie kiedykolwiek poradzisz
SB

środa, 9 marca 2016

Jak sobie radzić z trudnościami?

Pixabay

Indiańska opowieść:

Wnuczek poszedł do dziadka z zapytaniem:
Dziadku, miałem sen. Śniły mi się dwa wilki. Oba ze sobą walczyły, bardzo zaciekle. Jeden wilk był dobry a drugi był zły. Wiem to dziadku. Kiedy miałem wrażenie że zaraz walka się skończy obudziłem się. Dziadku, powiedz, który wilk wygrał?
Dziadek odpowiedział wnuczkowi:
Wygra ten wilk którego będziesz karmił...

Odnośnie do głodu, alkoholowego, tytoniowego, seksualnego, jakiegokolwiek uzależnienia. Nie ma głodu bez wyzwalacza!

To obrany kierunek myśli prowadzi cię do abstynencji lub ciągu.
Jeżeli zaczynasz stymulować wyobraźnię wspomnieniami, zaczniesz szukać obrazów które cię podniecą lub nakręcą, będziesz chodził do miejsc które są związane z twoim uzależnieniem i nie mam na myśli terapii, to kwestią czasu jest przerwana abstynencja.

Dla przykładu weźmy seks. Mówi się chyba na całym świecie że jest to siła napędowa kosmosu. Cóż, biorąc pod uwagę przetrwanie gatunku to tak jest. Ale seks to coś więcej.

Byłem kiedyś na wykładzie w którym pewna pani powiedziała genialne słowa, posłuchacie:

"Przyszedł do mnie kiedyś mężczyzna, młody, koło czterdziestki. Mówił że ma problem z seksem, ciężko mu się podniecić… Po długim wywiadzie okazało się że wraz z jego żoną i dziećmi mieszka mama. Kiedyś, gdy on z ukochaną konsumowali miłość, jego mama zapukała w drzwi i powiedziała: STASIU, NIE SPOĆ SIĘ…
No i wszystko było jasne"

Więc jak można to tak zwaną siłę napędową zatrzymać trzema słowami… 
Proszę…

Jeżeli się nakręcisz, na cokolwiek to fakt, ciężko zatrzymać. 
Co więc robić? 
Kontrolować myśli.
A co jeżeli nie mogę uniknąć wszystkich wyzwalaczy? 
To oczywiste że nie możesz wszystkiego uniknąć. Alkoholik nie uniknie reklamy piwa w TV, seksoholik nie uniknie pięknej kobiety na chodniku, zakupoholik będzie mijał witryny sklepowe a palacz innego palacza na przystanku.

Co wtedy?

Wygrywa ten wilk którego karmisz!
Alkoholik może przełączyć kanał, seksoholik nie musi się oglądać za kobietą, zakupoholik nie musi fantazjować o nowym gadżecie a palacz nie musi się biernie zaciągać.

Wszystko zależy na którą stronę wagi przesuniesz ciężarek. Czy to ratujesz życie od uzależnienia czy spełniasz swoje marzenie, czy czegoś się boisz czy za kimś tęsknisz, prawo jest zawsze takie samo. Czy o nim wiesz, czy nie. Czy w nie wierzysz, czy nie. Zawsze działa tak samo.

Karm dobrego wilka, SB

czwartek, 3 marca 2016

Człowiek jest sobą kiedy jest sam...




Dokładnie takie stwierdzenie kiedyś słyszałem i uznałem że to banialuki i marne pieprzenie.
Dlaczego? Bo kiedy byłem sam nie musiałem grać, udawać, starać się. Natomiast musiałem uciekać. Od myśli, emocji, uczuć, przed wszystkim od poczucia winy i krzywdy.
A że formy ucieczki były takie że nawet będąc pijanym w sztok nie byłem z nich dumy to uznałem że to bzdura. No bo chyba aż taki nie jestem...

Dzisiaj sądzę, lubię być sam, lubię pewne miejsca. Lubie robić nic, czasami pogadać z Bogiem a czasami z sobą. Lubię swoje towarzystwo wiec chyba siebie kocham? Nie, to brzmi trochę banalnie, jednak na pewno siebie lubię, akceptuję i szanuję. Nawet odrobinę narcystycznie ;-) A co tam.

A Ty jaki jesteś, kiedy jesteś sam? Przypatrz się uważnie, bo to może być jedyna okazja by poznać to co widujesz w lustrze. Miłego, Sylwek.

P.S. Na zdjęciu wyjątkowe miejsce dla mnie, z pewnością nie tylko dla mnie. Z ciekawostek, to tu zostawiam zawsze świeżo wydaną książkę, oddaję ją w ręce losu i sądzę że to już pozostanie. Powiat Starogard Gd. powinien wiedzieć gdzie to jest ;-)

środa, 2 marca 2016

Jestem budowlą

Pixabay


W pewnym sensie przypominamy budynki. Nasz kręgosłup moralny jest zbudowany na fundamentach. Każda nasza wartość jest ścianą budynku.

Wyobraź sobie teraz że masz następujące wartości: Bóg, Rodzina, Praca, Zainteresowania/Hobby, Zdrowie/Uroda. Załóżmy że jest ich pięć. Więc wiadomo że Ty jako budynek będziesz mieć pięć ścian. Taki trochę inny niż typowy kwadrat czy prostokąt.

Kolejna rzecz to w zależności od tego co będzie wchodziło w skład danej ściany będzie nadawało jej wygląd. Jeżeli ściana Hobby będzie miała motoryzacje, książki, seksualność, wędkarstwo itd. to to będzie na niej widoczne. Dodatkowo, wartość najważniejsza będzie zawsze na froncie budynku, od wejścia. Cecha którą można Ci przylepić :-)

Więc Twoja osobowość która ma zawsze bezpośredni związek z tym co masz w życiu będzie miała kształt tego co masz wewnątrz siebie. Jeżeli lubisz sport, to duże prawdopodobieństwo że będziesz się nim zajmował w realu, od oglądania meczy w TV po prace zawodową.

Jeżeli lubisz motoryzację to podobnie, jeżeli zdrowie to również. Jednak nie jest tak że tylko nasze silne strony nadają kształt naszemu życiu. Tam gdzie mam deficyty, braki wiedzy itd. również odbija się to na co dzień. Taki brak podstaw wiedzy ekonomicznej do tego lekkość w wydawaniu pieniędzy przez lata sprawiał że żyłem niemal w ubóstwie!

I tu właśnie jestem przy sednie tematu, jak myślisz, zastanów się teraz proszę, co jest najważniejszym elementem budynku? Co nadaje kształt całej budowli? Wyjrzyj teraz przez okno, skup się na pierwszym lepszym budynku, jeżeli nie możesz to zrób to w wyobraźni. Może to być dworzec, dom, sklep. Cokolwiek.

Więc jak? Co nadaje kształt budowli? Dach? Nieźle, jest duży i przyciąga wzrok ale to nie dach.
Elewacja? Nadaje charakter domu, ale nie ona decyduje o jego kształcie.
Szczegóły, takie jak okna, drzwi, elementy dekoracyjne? To też jest istotne ale nie o to chodzi.

Więc co? FUNDAMENT!!! To właśnie to czego nie widać nadaje kształt budynku, to na fundamencie opiera się cała budowla, to fundament wymusza kształt i rozwiązania konstrukcyjne budowli.

Nawet nie spodziewasz się jak bardzo fundament budynku jest podobny do Twojego fundamentu emocjonalnego.
W budynku należy przygotować podłoże, fundament postawiony na skale zniesie więcej niż ten który leży na gałęziach, zgliszczach czy bagnie.
W nas jest tak samo, najlepiej kiedy rozpoczynamy nowe doświadczenie życiowe na stabilnym gruncie.

Fundament jest robiony najpierw po czym jest zasypany ziemią.
My również budujemy wartość na silnych pozytywnych bądź negatywnych przeżyciach ale zawsze na tych pierwszych. A zostają one zasypane innymi wspomnieniami. Do fundamentu nie wraca się każdego dnia, bywa że nigdy nie chcesz do niego wrócić. Jednak to nie zmienia faktu że fundament i tak nadaje kształt całej budowli.

Więc co z tym zrobić. Co jeżeli ktoś miał kiepskie podłoże, na przykład rozbitą rodzinę?
Powiem tak, na pewne rzeczy nie masz wpływu. Rodziny sobie nie wybrałeś, jednak to nie zwalnia Cię z poprawek które możesz wnieść do swojej budowli. Jeżeli w dorosłym już życiu Twoja ściana "Rodzina" jest krzywa i czujesz że zaraz się zawali, powinieneś poprosić kogoś doświadczonego by pomógł Ci ją rozebrać cegła po cegle do samego fundamentu, tam przygotować podłoże i zbudować na nowo.

Oczywiście nie musisz nic robić, jednak pamiętaj że kształt Twojej budowli jest podłożem pod budynki następnych pokoleń w tym być może Twoich dzieci. Tylko ty możesz przerwać powtarzane niekiedy przez dziesiątki lat błędy konstrukcyjne. Alkoholizm lub ubóstwo w rodzinie jest częstym błędem pokoleniowym.

Ale żeby było ciekawiej czasami na własne życzenie stawiamy koszlawe chałupy.
Weź taką pracę, jeżeli wychowałeś się na MTV lub innym kanale muzycznym a Twoim autorytetem jest głupkowaty redaktor który chwali się że o 9:15 rano, zaczyna się śpieszyć do pracy na 9:00 to sorry, ale Twoja kariera zawodowa dupy nie urwie... I piszę to z własnego doświadczenia.

Kolejna rzecz to ta o której każdy myśli a prawie nikt nie mówi. Seks, jeżeli zbudowałeś swój fundament na masturbacji przed kompem i zapomniałeś że w tych filmach się gra! Jeżeli zmieniałeś partnerów jak rękawiczki, to pomyśl. Czy będziesz mieć wspaniały seks z żoną lub mężem? Czy utworzysz stabilną i silną rodzinę? Oczywiście że nie tylko to decyduje o tym, jednak fundament zbudowany z porno, przesiąknie do Twojej całej seksualności. Będziesz podświadomie chciał odtworzyć swoje pierwsze doświadczenia, bo do nich wracamy zawsze. I właśnie dlatego najlepiej jest kochać się dopiero ze swoją żoną i z nią jedyną.

Ale tera to pojechał !!! 

Wiem jak to brzmi dzisiaj ale to nie są jakieś banialuki, to zwykłe prawo przyczyny i skutku. Rzucisz kamień do wody to zrobi się plusk! Tak jest wszechświat zbudowany. Z resztą wystarczy zaobserwować co się dzieje na zachodzie. Jednostka rodziny została wypchnięta, bez rodziny nie ma społeczeństwa! Bez społeczeństwa nie ma poczucia bezpieczeństwa. Jako ludzie jesteśmy stadni i społeczni więc tak czy siak będziemy tworzyli społeczności. Silna społeczność ma fundament w silnej rodzinie. Jeżeli mimo to uważasz że rodzina to przeżytek to powiedz proszę, że niby skąd Ty się wziąłeś? Wierzysz w to że bocian Cię upuścił na pole i wyhodowałeś się z kapustą? Jeżeli tak to gratuluje kapuściany łbie ;-)

Czy jest już za późno? Nigdy nie jest za późno, sam zbudowałem swój budynek jak domek z kart postawiony na krawędzi stołu... Można wszystko rozebrać i zacząć od nowa. Jednak jeżeli masz jeszcze wpływ na swoje fundamenty, jeżeli możesz jeszcze dowolnie decydować o kształcie budynku to przemyśl to nim wylejesz beton byle gdzie.

Bo tak se pomyśl czy wyburzanie, wyrywanie fundamentów i budowa od zera, jest szybka, lekka i przyjemna? Nie, nie jest! Jest możliwa ale to długotrwała i ciężka robota.

Miłego, Sylwek

wtorek, 1 marca 2016

Po co mi smutek?!


filmy.disney,pl


Po obejrzeniu genialnego filmu animowanego "W głowie się nie mieści" naszło mnie kilka refleksji. O fundamentach napiszę oddzielny artykuł natomiast dzisiaj skupię się na smutku.
Miałem taki czas kiedy smutek zapijałem, każda nawet najdrobniejsza oznaka smutku była zapita. Kiedy odstawiłem butelkę trzeba było zrobić z myślami, uczuciami i emocjami porządek.

Długo to trwało bo jeszcze sporo wody w Wiśle upłynęło nim przestałem wypierać nieprzyjemne uczucia z Siebie... Bycie szczęśliwym na siłę jest bardzo męczące i z góry ustawione na porażkę. To jak kochać pod wpływem szantażu...Nie da się!!!

Przecież każdy z nas wie jak miło się robi kiedy się poddamy, kiedy przyznamy się do błędu, kiedy wyrazimy smutek płaczem lub rozmową. Nie mam na myśli narzekania, bo to nie wyjście tylko szukanie sztucznego pocieszenia, to odwrócenie uwagi od istoty problemu/wyzwania.

Smutek prędzej czy później dopadnie każdego, kwestia czasu i tak się stanie. No oczywiście jeżeli ktoś twierdzi Jestem taki smutny bo nie mam nowego srajfona, życie straciło sens, oooo nieeeee!!!! To mimo iż smutek jest prawdziwy to jego źródło poszczułbym psami!!!
Tak czy siak uważam że warto smutek poznać :-)

Więc odnośnie filmu o którym wspomniałem, smutek zrozumie smutek. Tylko drugi smutek wysłucha i zrozumie smutek.
Smutek to dla wielu ludzi jedyna chwila w życiu kiedy wysilą się nad odrobiną refleksji dla siebie. Smutek wielokrotnie wybił mi głupie pomysły z głowy, uratował życie czy przystopował ego. Podczas smutku, takiego nie chorego, nie depresyjnego, widzę więcej prawdy niż kiedy indziej. Podczas smutku mam możliwość zmiany swojego życia bardziej niż kiedykolwiek.
Smutek może zmotywować, może paradoksalnie pocieszyć. Bo najważniejsze! Kiedy jestem smutny otaczają mnie najbliżsi ludzie, czasami może to być listonosz który zapyta Czy coś się stało?
Innym razem mąż lub żona która zwyczajnie przytuli. Może to być dziecko które narysuje obrazek na pocieszenie, lub przyjaciel który wyrwie Cię na pizze.

Nie odrzucaj smutku, grającym TV, głośną muzyką, przeglądaniem FB, czy używkami. Przestań w kółko klepać dziobem lub się w końcu odezwij. Zaprzyjaźnij się ze smutkiem bo może on dać Ci więcej niż się spodziewasz. Miłego kochani, Sylwek.