czwartek, 30 października 2014

Nawrót choroby alkoholowej - objawy cz.II

 



II. Zmiany w samopoczuciu psychicznym.

Tutaj mamy do czynienia z bardziej oczywistymi sygnałami nawrotu choroby alkoholowej. Zwłaszcza w tych zmianach przydatna będzie Ci osoba która może wskazać Twoje zachowania.
Po za ludźmi z grupy terapeutycznej czy AA naprawdę postaraj się kogoś takiego mieć. Przy czym pamiętaj że nikt po za Tobą nie odpowiada za Ciebie. Przejdźmy do sygnałów ostrzegawczych w kondycji psychicznej. Pierwsza część artyku (klik)

1. Uczucie stałego napięcia i rozdrażnienia. 
Doświadczałem tego dość często, dzisiaj też oczywiście się zdarza z tą różnicą że dzisiaj dość szybko udaje mi się to wyłapać. To lekkie podminowanie, wrażenie że wszyscy robią Ci wszystko na złość... Każdy dźwięk działa na Ciebie jak czosnek na nosferatu ;)
Na to uczucie koniecznie z kimś porozmawiaj, z kimś kto na pewno Cię zrozumie czyli z trzeźwiejącym alkoholikiem lub analogicznie innym trzeźwiejącym uzależnieniem. Następnie, nie połykaj swojego poddenerwowania tylko powiedz że nie lubisz gdy ktoś się tak czy inaczej zachowuje, spacer to bardzo dobry pomysł oraz głębokie i spokojne oddechy działają kojąco. 

2. Narastanie uczucia złości bez określonego powodu. Trudności w jej rozpoznawaniu. 
W sumie jak wyżej, dodam tylko tyle że aby łatwiej to rozpoznać, zastanów się proszę jak się zachowywałeś jakiś czas temu w tej samej sytuacji. Oczywiście w czasie kiedy już nie piłeś. Na przykład, narasta w Tobie złość kiedy dziecko lata po domu hałasując? Czujesz że za chwilę eksplodujesz? Po pierwsze nie wchodź w dyskusję kiedy czujesz że jesteś przepełniony złością. To tylko pogorszy sprawę! W gniewie otwieramy usta i wylewamy gar pomyj na kogoś! Postaraj się odczekać, wiem że to trudne, może się nie udać za każdym razem ale postaraj się. W tym czasie zastanów się jak bardzo denerwowałeś się tym zachowaniem jakiś czas temu, tydzień czy miesiąc wcześniej? Bardzo możliwe że zupełnie inaczej, że nie było tak źle. Zauważysz wtedy że to Twoje interpretowanie się zmienia a nie rzeczywistość. Zrobi Ci się dużo lepiej :)

3. Huśtawka nastrojów od euforii do niezrozumiałego smutku. 
Tak, to jest ciekawe. Przepełnia Cię euforyczna radość która nie ma wiele wspólnego ze spokojem. Czujesz że wszystko co Cię spotyka jest najwspanialszym darem od Boga, że plan który chcesz realizować na pewno wypali. Czujesz się jak przed rozpakowaniem prezentu :) Gdy po kilku chwilach mierzonych czasami w godzinach, masz wszystkiego dość, myślisz sobie : Życie jest jak papier toaletowy, długie..., szare... i do dupy... a jedyne co cię czeka to nieuchronna śmierć :-(
Zapamiętuj te stany, gdy zauważysz jak poruszasz się między skrajnościami, łatwiej będzie Ci zachować środek. Nie chodzi o to by tłumić uczucia i emocje! Chodzi o to by nie rozpędzać huśtawki do wywrotki. 

4. Zwiększony niepokój, nieokreślone lęki. 
Paskudne uczucie, czujesz lęk i niepokój a nie wiesz czemu. Jesteś spięty mimo że wszystko wydaje się być ok. Są takie sytuacje w życiu które obnażają Cię z masek. Wyłażą z Ciebie rzeczy które trzeba przerobić. Mniej ich świadomość, nie musisz się za nie brać od razu. Nie zawsze jesteśmy gotowi aby podjąć wyzwanie, czasami musi upłynąć trochę czasu. Zastanów się proszę co może w Tobie wywoływać lęk i zapamiętaj. Powiem Ci że to co ma być przerobione i tak będzie! Daj sobie jednak czas, pamiętając że wszystko ma swój czas.  Czasami są to miesiące lub lata, jedno jest pewne kiedy znajdziesz to co powoduje twój niezrozumiały patrząc z boku niepokój, poczujesz się na pewno lepiej.

5. Poczucie szarości i monotonii życia na trzeźwo.
Każdy uzależniony jest bardzo skrajny. W moim wypadku w czasie gdy byłem we własnym piekle, nie było żadnej równowagi, były rzeczy których było zawsze w nadmiarze i były takie których nie doświadczałem w ogóle. Żyjąc tempem szaleńca, w sposób taki że włos na głowie się jeży, będąc do tego odciętym od rzeczywistości nie dziw się proszę że czasami życie może Ci się wydać dzisiaj nudne... Czego teraz nie masz wiesz tylko Ty sam. Zastanów się tylko czy to co odeszło było warte gry? Zrób sobie listę zysków i strat z picia i z czasu kiedy nie pijesz. Czy ja tęsknie za starymi latami? Były chwile euforyczne, jednak było ich nie wiele w stosunku do dołów które by słonia powaliły. Ja naprawdę lubię teraz żyć. Zrób listę.


6. Zagubienie w sobie i rzeczywistości. Poczucie, że nie wiem, co się że mną dzieje i nie rozumiem innych. "Odkąd nie piję, świat stał się bardziej wrogi i niezrozumiały". 
Od momentu odstawienia butli musiałem nauczyć się na nowo żyć. Pewne rzeczy wymagały drobnego szlifu a inne całkowitej przebudowy. Bycie odpowiedzialnym mężczyzną w wieku 26lat było dla mnie tak niezrozumiałe jak fizyka kwantowa wykładana przez niemiecką zakonnicę... ;)
Niewiedza powoduje lęk, a lęk powoduje podejrzliwość i agresję. Zrozum to że uczymy się całe życie a uczucie kiedy patrząc wstecz, widzisz swoją metamorfozę jest bezcenne. Świat nie jest wrogi, świat jest warty odkrycia a czasami zwykłego zadziwienia bez prób szukania odpowiedzi.

7. Obojętność, apatia. "Nic mnie nie obchodzi, nic mi się nie chce".
Tak, długo pracowałem nad tym by mówić głośno że nic mi się nie chce i nie mam zamiaru dziś nic robić. Długo pracowałem nad tym żeby mieć w dupie to co mówią niektórzy ludzie! Poważnie!
Ale...  waśnie jest ale. Co innego kiedy nic Ci się nie chce i masz ochotę na nic nie robienie co jakiś czas a co innego to lenistwo i nieróbstwo cały lub dłuższy czas! Co innego nie przejmować się kąśliwymi uwagami niektórych ludzi a co innego nie słuchać nikogo!
Na lenistwo i obojętność jest jedno lekarstwo. Praca i zainteresowanie. Kiedy czuje się jak wypluty kapeć robię sobie reset. Bieg lub trucht, może być spacer. Jakikolwiek wysiłek fizyczny, wspomagany np. dynamiczną muzyką pomaga! Na obojętność poszukaj sobie zainteresowania, na przykład zainteresuj się sąsiadem ;) Oczywiście żartuję, poszukaj sobie jakieś konstruktywne hobby, może takie które wpłynie na Twoja przyszłość, możesz na przykład zacząć pisać bloga lub książkę :)
Może sport czy mikro przedsiębiorstwo. Cokolwiek co spowoduje że na nowo zainteresujesz się życiem.

8. Nasilenie niezadowolenia z życia. "Odkąd nie piję, już nic mnie nie cieszy. Nie warto tak żyć." 
To idź się nachlej! Idź i pij aż zdechniesz w rowie, bo alkoholizm to choroba śmiertelna, w której przy odrobinie szczęścia udusisz się własnymi wymiocinami we śnie lub zginiesz nagle w wypadku, Jeżeli będziesz mieć pecha to będziesz się męczyć latami i po kilku nie udanych próbach samobójczych padnie Ci wątroba! Jeżeli nie podoba Ci się taka perspektywa to patrz punkty 3,5,6 i 7 :-)

9. Poczucie bezsilności i bezradności. "Jestem uzależniony, nic z tym nie mogę zrobić. Za późno na poprawę tego, co w życiu zawaliłem".
Oczywiście się z Tobą zgadzam! Nie poradzisz nic na to że jesteś uzależniony, nie zmienisz przeszłości, no chyba że masz wehikuł czasu? Masz takie ustrojstwo? Pewnie nie masz. Zastanów się jeszcze raz. Czy masz wpływ na to że jesteś uzależniony i czy masz wpływ na to co było? Masz? No jak, zastanów się dobrze, masz czy nie? Nie masz? To gratuluję Ci! Jeżeli już wiesz że nie masz wpływu na to co było, to nie masz też problemu! Posłuchaj, nie mamy wpływu na to co było, ale mamy wpływ na to co będzie! Dzisiaj powstaje jutro, nie popełniaj tych samych błędów, zdrowiej i żyj. Żyj tak aby inni pytali się Ciebie jak to robisz! Wykorzystaj przeszłość jako bezcenne doświadczenie, nie przeżywaj tego czego już nie ma na nowo! Wszystko co było to dzisiaj tylko twoje myśli. W rzeczywistości to nic więcej jak impulsy elektryczne w Twoim mózgu. Cokolwiek było tego już nie ma. Wiem że czasami trzeba czasu, ale pamiętaj że wszystko ma swój czas!

10. Użalanie się nad sobą. "Jestem nieszczęśliwy i nikt mnie nie rozumie, nikt nie docenia tego że nie piję". 
Użalanie się nad sobą to taka wyższa forma lenistwa! Jeżeli masz na coś wpływ to działaj, jeżeli nie to akceptuj. W jednym i drugim przypadku wykażesz się odwagą. Narzekanie działa na chwilę, wiem o tym doskonale. Do tej pory czasami lubię pomarudzić, ale na Boga nie narzekaj w kółko bo się na chlejesz! Narzekanie w końcu będzie za słabe na Twoje wyzwania. Sięgniesz po silniejsze środki a bez względu na czas abstynencji nigdy nie wiadomo jak się skończy zapicie u alkoholika! 

11. Fantazjowanie i myślenie życzeniowe. Ucieczka od realnego życia. 
Jak mi się to często zdarzało to obłęd. Do dziś jest to najczęstszy objaw zmian w moim myśleniu.
Moje fantazje kręciły się głównie w okół rzeczy materialnych. Planowanie zakupu z najmniejszym szczegółem na miesiące przed faktycznym działaniem. Fantazjowanie na temat mycia auta przed nowym domem jeszcze przed uzyskaniem pozwolenia na budowę! Wiecie, każdy z nas ma jakieś fantazje. O ile zdarzają się one sporadycznie to ok. Jeżeli jednak stają się one dominującą częścią dnia robi się bałagan! Po pierwsze jesteśmy oderwani od rzeczywistości, o skutkach takiego zachowania nie muszę pisać. Po drugie, skupiamy się zawsze na tym czego aktualnie nie mamy. To powoduje frustrację która może doprowadzić do zapicia. Życzymy sobie od życia aby układało się po naszemu, oczywiście tak nie ma! To tylko zwiększa nasze niezadowolenie. Najważniejsze, na fantazjach i życzeniach się kończy! W prawdziwym życiu jedyne zmiany jakie zachodzą to zmiany na gorsze!
Zrób listę swoich marzeń, zastanów się które są ważniejsze z ważniejszych, następnie skup się na działaniu a nie na celu! Poświęć uwagę i energie na jedyną chwilę w której możesz coś zrobić, na chwilę obecną. Zawsze, tylko i wyłącznie, możesz coś zrobić dzisiaj, nie wczoraj, nie jutro a dzisiaj. Podziel cel na etapy i krok po kroku zbliżaj się do niego każdego dnia. W przeciwnym wypadku nigdy nie osiągniesz marzeń.

Kolejna część już wkrótce :-) Miłego, Aquarius

poniedziałek, 20 października 2014

Więcej, nie zawsze znaczy lepiej, czyli jak nie zwariować w gąszczu informacji.



Więcej nie zawsze znaczy lepiej, wydaje się to oczywiste co? Więcej zmartwień, chorób i innego dziadostwa to przecież nie lepiej! Tak wszystko się zgadza, ale chodzi mi o takie inne więcej.
Wiecie, ogólnie dzisiaj do leciwych nie należę, jednak pamiętam czasy w których za wiele nie było.
Nie było tylu kanałów w Tv, nie było internetu (są dzisiaj tacy którzy dzwonią na policję kiedy nie mają FB...) Nie było wyboru w sklepach, w ogóle nie było tyle co dziś! Co lepsze rzeczy trzeba było kupić w Pewexie lub Baltonie  (Sieć sklepów oferujących produkty będące abstrakcją dla normalnych sklepów) Więc wyboru nie było i co z tego? To dobrze mieć wybór, prawda? Otóż nie zawsze i nie do końca. Żeby było jasne, nie tęsknię za tym co było, zawsze staram się odkrywać wszystko co dobre w każdym czasie. Jednak jedno jest pewne, w dużej mierze żyło się spokojniej.
Dzisiaj jesteśmy bombardowani tysiącami informacji dziennie. Reklamy audiowizualne wkradają się do naszej podświadomości jak szczury do gniazda. Informacje w radiu i tv. Informacje w pracy oraz w drodze do niej i do domu. Informacje od znajomych w życiu prawdziwym i wirtualnym. Umysł pracuje pełną parą a my się przyzwyczailiśmy że nawet tego nie zauważamy. Do pewnego momentu. Co się z dzieje kiedy jesteś sam/a. Kiedy nie ma w okół niczego co mogło by cię zająć. Nie ma radia i Tv, nie ma komputera i telefonu. Nie ma ludzi. Nie ma nic, jesteś tylko ty sam/a ze swoimi myślami... Kiedy ostatnio mieliście taki stan? Co się wówczas działo? Większość z nas w takiej chwili zaczyna sprzątać, włącza tv lub radio byle by coś się działo, sam nie jestem wyjątkiem ;) Chociaż od dość ciekawego wydarzenia podczas ostatniego urlopu staram się bombardować mniejszą ilością danych.
Tak naprawdę większość z nas zapomniała o wspaniałej rzeczy jaką jest robienie niczego. Jak już wszystko jest posprzątane i zrobione, to wyjeżdżamy do znajomych lub zapraszamy ich do siebie. I tak w kółko. Wiecie od tej całej kołomyi obecne społeczeństwo w dużej mierze cierpi na chroniczną wręcz, niezdolność skupienia uwagi. Niby nasze IQ wzrasta, ludzkość staje się coraz bardziej świadoma jednak niemal zawsze przebywa po za chwilą obecną. Zauważcie że niemal bez przerwy jesteśmy czymś zajęci. Większość czasu spędzamy na planowaniu, wspominaniu, analizowaniu tracąc z życia więcej niż może się nam wydawać. Ogólnie ostatnio należę do ludzi dość zajętych. Często w wolnym czasie zajmuje się rzeczami nie aż tak bardzo istotnymi za to skutecznie odwracającymi moją uwagę. Jest lepiej niż było a to dzięki kilku ciekawym zdarzeniom.

W sierpniu pojechaliśmy z żoną i córką na wymarzone wakacje. W sumie był to nasz pierwszy wyjazd z noclegiem po za domem (u znajomych nie liczę) od yyyy..... jakiś 10 lat! Tak wiem, prawdziwe z nas objeżyświaty ;)
Jako że bardzo cenimy sobie spokój pojechaliśmy nad morze do pewnej sennej miejscowości z latarnią morską :) Do plaży szło się jakieś 3 km przez las, na plaży nie było nic co można spotkać w Sopocie... W samej miejscowości też nie wiele, kilka knajp, jakieś sklepy i oczywiście domki.
Wybraliśmy sobie domek położony samotnie wśród drzew (najbliższe zabudowania były jakieś 300-400 metrów dalej). W domku nie za wiele, radio które nie działało i tv z kilkoma kanałami. Z telefonu niemal nie korzystałem. Wiecie co się zaczęło ze mną dziać? Wiecie co się stało kiedy głowa nie była niczym zajęta? Zaczęły ze mnie wyłazić takie lęki że byłem przerażony! Wszędzie tylko cisza! Podejrzewam że gdybyśmy się z żoną nie spodziewali takiej reakcji to byśmy się pokłócili i wrócili do domu :) Trzeba było ponad doby żeby się z tym oswoić, ponad 24 godzin żeby umysł przestał panikować. Jednak kiedy udało się nam (mnie i żonie bo córka bawiła się świetnie od początku, tak już jest że dzieciaki potrafią się zająć chwilą obecną bez reszty) więc kiedy żeśmy przywykli do spokoju, to tak jak byśmy weszli do raju :D
Kiedy nie było w okół odwracaczy uwagi świat wydał się jakiś ładniejszy, wszystko tętniło życiem, wszystko było inne i zawsze świeże! Trudno mi to ubrać w słowa, miewałem już takie stany ale tamten był bardzo trwały :) Rzeczy które zawsze były, zacząłem dostrzegać po wyciszeniu. To tak jak usłyszeć deszcz i wiatr siedząc w ciepłym domu po zakończeniu remontu u sąsiada... Jeżeli nie wiecie to się domyślacie jakie to kojące :) To tak jak jesteście na basenie do którego wbiły się dwie kolonie gimbusów... Ten moment kiedy kładziecie się na wodzie i oczy zostają na powierzchni a uszy pod wodą. Spróbujcie tego w domu w wannie (oczywiście bez koloni ;)

Druga sytuacja która miała miejsce we wrześniu. Wypadł mi z ręki smartfon i jak to smartfon, przegrał konfrontację z płytą chodnikową. Prawdę powiedziawszy nie przejąłem się zbytnio bo to tani sprzęt, nawet się ucieszyłem że nie miałem telefonu za 2500zł :) Schowałem go do szuflady z której wyciągnąłem starą poczciwą słuchawkę. Po za funkcją dzwonienia i telefonowania nie było w niej nic! To znaczy były jakieś funkcje ale charakteryzowały się tak paskudną obsługą że dałem se siana. Wiecie jakiego spokoju zaznałem :) Zero powiadomień, zero emaili, zero internetu w wolnych chwilach dla zabicia czasu :) Nagle się okazało że pocztę można odebrać raz dziennie, przejrzeć statystyki bloga raz dziennie, odpisać na komentarze wieczorem lub rano. Tak można :) Z wydawcami książek też nie muszę iść do łóżka ;) Za pewne dla wielu z was to normalka, jednak dla wielu ludzi to abstrakcja. Naprawiłem smartfona ze względu na nawigację samochodową która mi się przydaje ale ten ograniczony wybór funkcji tak bardzo mi się spodobał że wyłączyłem wszystkie komunikatory i funkcje internetowe (między innymi dlatego spadła moja aktywność na FB, cóż na razie tego nie zmienię :)
Teraz to ja korzystam z tych dobrodziejstw a nie na odwrót :) Za jakiś czas rezygnuję z cyfrowej platformy tv, bo w końcu po co mam płacić za sto kanałów skoro korzystam przez trzy godziny dziennie z maksymalnie 10-ciu!
Kiedy idziemy na zakupy to na ogół wybieramy się do wielkich sklepów bo mają więcej, więc na pewno coś kupimy. Nie do końca. Można iść do takiego centrum by odszukać swój ulubiony sklep, ale największe prawdopodobieństwo wyboru jest wtedy kiedy mamy trzy możliwości! Zakupy z głową robimy wtedy kiedy nie chodzimy po sklepie dłużej nić 30-40 min.
Wiecie czym się różni złodziej czasu od umilacza czasu? Najprościej można tak, złodziej zabiera a umilacz coś daje. Złodziej nie jest potrzebny a umilacz mimo że też nie jest, to jednak pomaga się rozwinąć, pomaga dać radość. Złodziej odrywa od rzeczywistości a umilacz ją wzbogaca, jest małym przerywnikiem codzienności. Dla przykładu, co mi da więcej, przeczytanie jakiejś książki z rozwoju osobistego czy oglądanie reklam w tv przerywanych jakimś filmem lub programem "rozrywkowym" ;) Oczywiście nie chodzi o to by tylko czytać książki, od nadmiaru wszystko zaszkodzi. Film, program tv czy nawet kilka odcinków serialu nie zaszkodzą! Sam czasami lubię pograć na konsoli i tak na prawdę po za czystą rozrywką nie wzbogacają mnie te gry intelektualnie. Ale kogo to obchodzi! W życiu ma być też zabawnie i przyjemnie. Radość z małych rzeczy to bardzo duża sztuka w rozwoju. Umiejętność nabrania dystansu do siebie, poprzez mniej ambitne zajęcia to też coś.
Ogólnie nie dajmy się zwariować, technologie i informacje dają dużo dobrego! Dzięki dostępowi do internetu mamy możliwość obiektywnej obserwacji, a tego nie da żadna Tv która karmi nas tym czym chce! Jednak proszę was abyście zrobili eksperyment, jeden tydzień.
Przez ten czas korzystajcie z sieci tylko wtedy kiedy naprawdę musicie, wyłączcie tv którego nikt nie ogląda, radio którego nikt nie słucha. Nie dzwonicie do znajomych z pierdołami, nie planujcie jeżeli to nie jest teraz konieczne, za to obserwujcie to co jest teraz, bez ocen i osądów, ładne/brzydkie , dobre/złe.
Bądźcie w chwili obecnej, naturalnie bez wysiłku i bez złodziei :) Miłego tygodnia, Aquarius.

P.S. Poniższe zdjęcia ukazują w jednej dziesiątej to co widziałem i czułem kiedy byłem tu i teraz :)




   




Kiedy widzisz ptaki, wschód lub zachód słońca, księżyc i inne cuda codzienności, kiedy mówisz ale to piękne, pamiętaj że to zawsze tam było :)

czwartek, 9 października 2014

Idziemy do kina :)



Witam, oto kolejny post z cyklu "Jak cieszyć się życiem" czyli radość z małych rzeczy. Idziemy do kina. Wiecie nie mam tak naprawdę prawdziwego kina na myśli. Chodzi mi bardziej o zacisze domowe niż premierę kasowego filmu z tłumem ludzi. Nie wiem jak wy ale ja lubię od czasu do czasu obejrzeć sobie jakiś dobry film. Czasami tytuł z wielowątkową fabułą, a czasami prosty gniot. Powiem więcej, w tej całej prostej radości nawet o film mi nie chodzi. Sam film nie jest celem a jednym ze środków. Chodzi mi o całą celebrację filmu. Jakiś czas temu pewna telewizja zaczęła emitować serię "Park Jurajski" od dziecka lubiłem ten film więc czemu nie?
Tak wiem że w internecie można obejrzeć bez reklam i kiedy się chce, sam tak czasami robię. Ale gdzie radość oczekiwania? Kiedy widziałem zbliżającą się godzinę emisji, czułem się jak dziecko prze gwiazdką :-D Zaplanowanie wieczoru tego dnia, rezerwacja pilota od tv ;) Rozmyślenia co sobie przyrządzę do jedzenia. Tak, niema to jak zjeść ulubioną potrawę przed dobrym filmem :)
Najlepsze jest to że film który akurat podałem składa się z trzech części, po jednej na każdy tydzień. Więc wiem że "święta" za chwilę wrócą. Nie dużo a tyle radości. Jak to w życiu bywa, nie do końca wygodnie (reklamy, ustalone godziny emisji itd) jednak wygoda nie zawsze idzie w parze z przyjemnością. Jeżeli nie Tv to wypożyczalnia lub kupno płyty DVD lub BlueRay. Co?! ktoś pomyśli, Przecież w sieci jest niemal co się chce i za darmo lub pół darmo!!! Tak ale chodzi mi o coś więcej, trzeba podnieść dupsko z fotela, wyprawa po film, szukanie go między półkami, to jest coś :) Ja na przykład wolę sobie upolować zdobycz niż być nakarmiony ;)  Bardzo was zachęcam do takich celebracji przed tv w domowym zaciszu, z ulubioną potrawą i filmem. Może to być kino familijne, może też być coś niszowego. Mogą to być filmy z tej listy: "Filmy z przesłaniem" (klik) , czasami są w tv. Mogą to być filmy z każdego gatunku, cokolwiek co spowoduje że zwyczajnie w świecie będzie się wam chciało rano wstać z zadowoleniem na twarzy. Kiedy już obejrzycie coś co lubicie, zróbcie eksperyment. Włączcie sobie jakiś film którego normalnie byście nie obejrzeli. Nie chodzi mi o to że na przykład boisz się horrorów więc masz obejrzeć horror. Z żoną mamy dość różne gusta filmowe i siłą rzeczy czasami oglądamy filmy których byśmy normalnie sami sobie nie włączyli. Na przykład żonę potrafią wciągnąć zawiłe wątki z filmu "Iluzja" ja natomiast świetnie się bawiłem na filmie "Karmel" Nie popadajmy w rutynę i od czasu do czasu zmieniajmy repertuar w życiu ;) Miłego oglądania :) Aquarius.