czwartek, 20 lutego 2014

Motywacja - jak wykorzystać strach



Krótka anegdotka ;) :

Dość dawno temu skazano pewnego faceta na  śmierć.
Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym.
Przerobienie krzesła nie wchodziło w grę, więc nałożono dietę na więźnia.
Po tygodniu o chlebie i wodzie - koleś zamiast schudnąć, przytył 10 kilogramów.
Więc krzesło okazało się o wiele mniejsze niż ostatnio.
Ustalono - Tylko woda! -  przytył 10 kg.
Postanowiono - Nic mu nie dać !
Więzień zamiast chudnąć, poprawił się o kolejne 10 kg.
- Co jest, Czemu nie chudniesz?
- Jakoś kur*a nie mam motywacji... 


Motywacja, bardzo modne hasło w ostatnich czasach. Powiem wam że programów motywacyjnych jest dzisiaj masa. Niejedne są rewelacyjne, inne hmmmy... po prostu inne ;)
Tak czy siak, sądzę że jeszcze wrócimy do tematu motywacji, ale na teraz chciałbym przedstawić motywację której źródłem jest strach.

Tak naprawdę mamy dwa podstawowe uczucia, miłość i strach. To od nich pochodzi cała reszta. Oczywiście nie są ani dobre ani złe. Miłość to naturalny stan ludzki, starach to lampki kontrolne "Stop, teraz zwróć uwagę"

Jakiś czas temu uważałem strach i wszystkich jego potomnych (od zazdrości po agresję) za coś co jest nie wiadomo po co. Unikałem strachu jak najczęściej. Kiedy już wiedziałem że nie uniknę pewnych zdarzeń
użalałem się nad sobą. Nieprzyjemne uczucia nie miały prawa bytu. Cóż po pierwsze nie mogę sobie wybrać jakie chcę przeżywać uczucia, albo czuję wszystko albo nic!

Po drugie jak już ten strach jest, jak już Bóg dał mu zaistnieć to na pewno jakiś miał plan. Tylko jaki? Więc w czasach kiedy nie było Facebooka (tak były takie czasy ;) a ludzie żyli  między skałami... Strach ratował życie. Amerykańscy naukowcy... odkryli że na setki przerzuconych slajdów, człowiek do dziś dnia w pierwszej kolejności zauważa niebezpieczne zwierzęta. Pająki, węże, dzikie koty czy wilki, "rzucą się" w pierwszej kolejności do świadomego umysłu niż złota rybka czy różowy kuc!

Więc proszę zauważyć że organizm człowieka osiąga większą wydajność podczas zagrożenia. Co prawda dziś już nie ma tylu zagrożeń. Oczywiście nie wszędzie, ale ogólnie powiedzmy że wyjście po zakupy do sklepu na ogół nie kończy się ucieczką przed tygrysem szablo zębnym...

Mimo to ludzie boją się bardzo, organizm przygotowuję się do ucieczki lub ataku (wspomniana agresja ma swoje źródło w strachu) Krew odpływa z organów wewnętrznych do mięśni co na krótko jest przydatne do szybkich reakcji, jednak mechanizm ten powoduje nieprawidłowe działanie pozostałych części w ciele. Przekłada się to na spadek układu odpornościowego a dalej na powstawanie chorób - to taka ciekawostka ;) 

Wracając do motywacji, kiedyś lubiłem sport, zwłaszcza skakanie przez płoty...  Pewnego razu jak kot wspiąłem się po niemal trzy metrowym płocie, kiedy ze skoczyłem z drugiej strony, odwróciłem się i spojrzałem na płot, pomyślałem wtedy Kur*a  jak?   Moją największą motywacją był pies lub/oraz pan z kijaszkiem w garści ;) Bez tej motywacji za płotem mogła by leżeć dycha, a ja powiedziałbym że mi się nie chce.

Drugi przykład, chciałem kiedyś z rodziną pojechać na basen, koszt 100zł, nie wiele ale nie mając wolnej gotówki powiedziałem że nie da rady w tym miesiącu, może następnym razem. Tydzień później jadąc autem, sru, ktoś zrobił zdjęcie z krzaka... Na początku czułem się nie źle, myślałem że to paparazzi o sławny jestem ;) Prawda okazała się inna... Nie dość że brzydko na nim wyglądałem to jeszcze drogie jak cholera! No ale co? Trzeba to trzeba, mała fucha, kilka nadgodzin i po trzech dniach miałem potrzebną kwotę! Wiecie o czym mówię? Wiecie :)

Podobnie jest z kredytami. Pożyczki nie są złe, o ile nie odbierają chęci do życia, ważne by zawsze mierzyć zamiary na możliwości co mnie się rzadko zdarzało. Ale i z tej lekcji wyciągnąłem wniosek. Łatwiej kupić coś na raty i później spłacać, niż taką samą kwotę odłożyć. Jest to brak motywacji w potrzebie. Kiedy "muszę" zapłacić ratę do banku pod różnymi groźbami (konsekwencjami) z pod ziemi wytrzasnę kasę. Kiedy mam odłożyć, to mi się nie chce, bo nie mam z czego. Nie neguję pożyczek, sam jakieś mam. Ale oczywiste że lepiej chcieć niż musieć. (Na pierwszą książkę odłożyłem, bez pożyczek i prawdę mówiąc była to pierwsza większa odłożona kwota w moim życiu, uwierzcie warto! :-)

Kiedy chcesz zmotywować kogoś do zmiany na przykład współpracownika, partnera cz partnerkę, samo poklepywanie po ramieniu może nie pomóc... Gdyby żona mówiła do mnie Tu masz kochaniutki ostatnie piwko i hop,hop na terapię prawdopodobnie bym nie wytrzeźwiał. Robiła tak bardzo długo, przez lata. Nie mogłem się od tego zmotywować. Dopiero kiedy rąbnąłem o dno byłem w stanie się przebudzić.

Jeszcze jeden przykład. Praca, jak często godziłem się na poniżanie i wyzysk w robocie. Tak, tak już jest że ludzie traktują mnie tak jak sobie na to pozwolę. Oczywiście bywają bardzo trudne przypadki na które nie mam wpływu ale to już inny temat. Chodzi o to że w wyniku przekonań a przede wszystkim strachu, jestem w stanie znieść masę cierpienia. DDA doskonale wiedzą o czym mówię a właściwe piszę.
Tak więc lęk przed niezapłaceniem raty, przed brakiem kasy powoduje że mogę "znieść" bardzo wiele.
A jak jest w życiu? Co się dzieje kiedy coś chcę osiągnąć, zdobyć czy kupić? Wszystko super co? Oczywiście, do pierwszej małej przeszkody, wtedy pojawia się: Nie mam kasy, to nie dla mnie, nie w tym kraju itd. Powiem wam jedno - BZDURA!


 Ostatecznie nie jestem zwolennikiem przymusu, zawsze jest wybór, ale wiem też że czasami stojąc pod murem mogę wydobyć z siebie więcej energii do działania. Motywacja jest silniejsza kiedy powstaje zagrożenie a mniejsza kiedy jest potrzeba. Nie mam wspaniałej recepty ani zaczarowanej różdżki by "Hory Pioter".

Ale kiedyś świadomie zacząłem obserwować co się ze mną dzieje kiedy czuję strach, ile jestem w stanie wykrzesać z siebie energii. Ile pojawia się pomysłów i konsekwencji. Kiedy czuję zagrożenie rzeczy do których bym się normalnie nie zabrał ze zwyczajnego lenistwa, stają się oczywistością. (lenistwa - możesz czytać z braku motywacji, brzmi lepiej, ale motywuje gorzej ;)

Ogólnie jestem cały czas sobą, wiele nie zmieniłem w przeciągu tygodnia, ale kiedy w poniedziałek mieliśmy jechać do kina lub na basen - eee nie mam kasy. Kiedy w piątek dostałem mandat, potrafiłem się spiąć i w kilka chwil zorganizować potrzebną kwotę. Zmieniła się sytuacja a ja pozostałem taki sam. Nie zrobiłem w tym czasie kursu "Jesteś zwycięzcą" ;)

Spisz sobie na kartce sytuacje kiedy byłeś/aś jak SUPER HERO, jak Batman, jak Kobieta Kot. Zapewne siła i determinacja była spowodowana strachem, to nic. Pamiętaj o tym że głęboko w środku, pod tonami błędnych przekonań masz w sobie tyle energii co elektrownia jądrowa. Niech zapalnikiem nie jest już wyłącznie strach.

Od teraz już wiesz że stać Cię na więcej niż myślisz. To podstawa, wiara we własne siły jest większa kiedy osiągam wyznaczone cele, takie samo napędzające się koło. A zapewne większość z nas osiągnęła je w wyniku strachu. TO NIC! To tylko kolejny dowód na to że potrafisz! Nigdy, ale to nigdy nie skupiaj się wyłącznie na ograniczeniach.

 Nie znaczy to że masz bujać w chmurach, po ziemi należy twardo stąpać, ale nie skupiaj się wyłącznie na przeszkodach, szukaj rozwiązań, szukaj możliwości, one zawsze są! Zawsze!
Daj sobie czas, zacznij od małych rzeczy, pamiętaj że nic nie musisz, pamiętaj że masz dość siły.

Na koniec powiem Ci jaki jest pierwszy krok do samorealizacji. Pierwszy krok do samorealizacji, do rozwoju osobistego i duchowego to szczere przyznanie przed samym sobą, że jestem leń śmierdzący! :)

                                       Miłego, Aquarius 

czwartek, 13 lutego 2014

Film z przesłaniem - Baraka, Samsara






Witam, jakiś czas temu:
Nauczycielka pyta dzieci w szkole czym jest sens, czym jest logika.
Po kilku chwilach w klasie zrobił się straszny fetor.
Pani zdenerwowana pyta się kto puścił bąka w tak małej sali.
Jasiu zgłasza się że to on.
Wyjdź z klasy natychmiast! - Mówi nauczycielka.
Jasiu wychodzi z klasy, zatrzymuje się w progu i mówi :
Puściłem bąka w małej, gorącej sali. Za karę mam wyjść z niej na świeże powietrze, a wy zostaniecie w tym smrodzie. Gdzie tu sens, gdzie tu logika?... :-)
 
Dzisiaj proponuję dwa trochę inne filmy. Tak naprawdę nie są ani dokumentem ani filmem fabularnym. Proponuję też dwa, bo są to dwie części. Pierwsza to "Baraka" (1992) druga część to "Samsara" (2011).
Oba filmy ukazują błędne koło współczesnej cywilizacji.
Filmy te na mojej ścieżce duchowej odegrały ogromną rolę. Nie ma tam dialogów, nie ma określonej fabuły. Są za to piękne ujęcia z różnych zakątków świata i wspaniała muzyka.
 Jest w nich sporo cierpienia, ale nie takiego znanego z horrorów, cierpienie to jest znacznie subtelniejsze i odbija się gdzieś głębiej. Najważniejsze co te filmy mają do przekazania, to masę absurdu. Są lekcją patrzenia, empatii dla wszystkich istot żywych. Pokazują jak kraje "cywilizowane" oddają sobie strzał w kolano każdego dnia. Świat zbytku i bezsensu, efekt dążenia ego do tego by mieć więcej i więcej. Poruszyła mną między innymi taka scena (Samsara) : Najpierw ukazano kurczęta w masowej produkcji (z hodowlą nie miało to wiele wspólnego) następnie równie ściśniętych ludzi w kolejkach supermarketów z wózkami wypchanymi po brzegi. Chwilę później scena gdzie chirurg plastyczny przygotowuje pewnego otyłego pana do usuwania tłuszczu z brzucha.
Film może naprawdę poruszyć, dlatego tym bardziej polecam go ludziom którzy lubią się zastanowić, którzy chcą widzieć więcej, którzy chcą wystąpić z szeregu masowej konsumpcji. Filmy niekoniecznie dla widzów najmłodszych, im rodzice mogą później wytłumaczyć kilka absurdów.
Gdzie tu sens, gdzie tu logika?... :-)
Pozwolę sobie zacytować tekst który miej więcej przedstawia koncepcję filmu :

"Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli."

Paulo Coelho (z książki Być jak płynąca rzeka)

 (filmy i cytat nie są ze sobą związane bezpośrednio)

Odszukajcie tytuł, naprawdę warto. Po obejrzeniu zachęcam do podzielenia się wnioskami :)

                                                                      Aquarius

czwartek, 6 lutego 2014

Jak zaskoczyć partnera / partnerkę, czyli walentynki nie tylko raz w roku




Witam, już niedługo walentynki :) Pamiętam jak od szkoły podstawowej czekałem na ten dzień od początku stycznia :) Nie rzadko w skrzynce pocztowej, tej prawdziwej, analogowej ;) po za echem, wiele nie było ;)
Tak czy siak, kiedy z ukochaną (obecnie żoną) wymieniliśmy się upominkami, motyle w brzuchu pofrunęły. Tak pewnie znacie to uczucie do którego wielu z nas chciało by wrócić. Otóż, moje motyle gdzieś odleciały i na powrocie zgubiły sygnał GPS... Długa historia, minęło trochę lat i wszystko zaczęło wracać!
Chciałbym tu przedstawić kilka sugestii jak dbać o iskrę w związku. Co robić by motyle w brzuchu były nawet  po ślubie. Nie jestem specem od związków, ja w ogóle nie jestem specem, jak zwykle chcę podzielić się z doświadczeniami. Pochodzą one z mojego podwórka, być może sprawdzą się i na twoim. Doświadczenia które nadają się dla Niej, dla Niego i dla Was. Oczywiście te dla Niej i Niego można analogicznie wymieszać i przenieść. Bez względu na wiek czy staż, zasady w związku są zawsze takie same! Zapraszam :)

Dla Was :
Po pierwsze i najważniejsze, związek czy to małżeński czy to partnerski składa się z dwóch osób ! Dziwne co?Dwie osoby? Dwie osoby wchodzą w skład związku, to one go tworzą i to one obie są odpowiedzialne za to co się w nim dzieje! Jeżeli małżeństwo się rozpada zawsze wina jest dwóch osób, żony i teściowej ;) Żartuję.
Tak na poważnie przykre i straszne jest to jak często za niepowodzenie winimy tę drugą osobę, to ona jest winna!  Nawet nie wiemy jak często kłócimy się wyłącznie o to kto ma racje. Nie ważne kto ją ma to tylko racja.  Kiedy zacząłem pracę nad sobą żona również podjęła wyzwanie rozwoju, za co jestem jej przeogromnie wdzięczny. Gdyby tak się nie stało, nie wiem co by było z nami, system wartości uległ ogromnej zmianie i moglibyśmy się po prostu nie dogadać, wejść sobie w drogę. Bez sensu trzymać takie coś, dla zasady? Efekt jest taki że mamy dwóch nieszczęśliwych ludzi i to nie w imię miłości tylko dla przekonań.

Wolność to podstawa, bez wolności nie ma miłości, zapamiętaj to na całe życie! 
Nikt nie jest moją własnością, dlatego staram się, podkreślam, staram się nie mówić "moja żona", "moja dziewczyna". Żaden człowiek nie należy do mnie, nie mogę zabronić ukochanej osobie wyrażania siebie. Trzeba dać czas na znajomych, na hobby i pasję, na samotność. Problem jest taki że chcemy mieć często taką osobę na wyłączność. Nie ma szans na rozwój takiego związku. Daj i poproś o przestrzeń w okół a będzie tylko lepiej. Spuść partnera ze smyczy a będziesz mile zaskoczona. Pamiętaj że dotyczy to was obojga.

Rozmowa to podstawowe narzędzie! Żałosne jest to że jesteśmy z kimś kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat nie mając pojęcia co lubi ta osoba. Oczekujemy że ktoś spełni nasze nadzieje nie mówiąc mu o tym. Liczymy na to że w naszym życiu pojawi się scenariusz z komedii romantycznej. Nikt, bynajmniej tak mi się wydaje nie ma daru czytania w myślach (chyba że wróżbita Maciej ;), mów o swoich potrzebach i pytaj o potrzeby drugiej osoby! Nie wstydź się przecież z jakiegoś powodu jesteście razem więc możecie żeby nie mówić musicie, mówić sobie o tym co czujecie. To ważne by starać się mówić o tym co czujecie ale bez oceniania osoby, co najwyżej oceń zachowanie, postępowanie ale nie osobę.
Prosta zasada, kilka lat temu postanowiliśmy z żoną nigdy nie kłaść się spać skłóceni. Miało to wartość osobistą dla każdego z  nas (w przeszłości nie było to takie oczywiste) i ogromny plus dla związku. Po pierwsze, kłótni było coraz mniej po drugie, dość szybko uczyliśmy się mówić o sobie. Nie było łatwo, jeszcze teraz bywa że nie powiemy sobie od razu o swoich odczuciach w obawie co pomyśli ta druga osoba. Najgorsze co można zrobić to ja myślę że ona pomyśli... Proszę nie myśl za kogoś bo nic z tego nie wyjdzie!

Druga ciekawa sprawa, to możecie spróbować wymienić kilka "wad" które wam nie odpowiadają i postarać się "poprawić", ale oko za oko. Czyli na przykład Nie będę oglądał tylu meczy ale ty nie będziesz oglądać tylu seriali. Lub to samo w obowiązkach Ja odkurzam ty zmywasz naczynia itd. Dogadajcie się, przecież mamy po coś języki, róbcie z nich użytek na co dzień, nie tylko w sypialni ;)
A ważne, jeżeli chcesz porozmawiać to powiedz też o czym. Nie dzwoń do męża który jest w pracy lub z kolegami z tekstem Kotek, mamy do pogadania w domu...

Możecie też umówić się na randkę w jakimś miejscu i pogadać ze sobą jak byście się dopiero poznali, eksperyment dość ciekawy, może się okazać że nie wiedzieliście o sobie wiele :) Tylko pamiętajcie aby się przygotować troszkę do tej rozmowy. Jeżeli zapytał bym nie uprzedzonej żony Cześć, jak masz na imię, gdzie pracujesz? Prawdo podobnie dostałbym z liścia a ona odeszła by w przekonaniu że się uwaliłem ;)

Bądźcie o siebie troszkę zazdrośni. Zazdrościć sąsiadowi nowego auta jest żałosne ale mała zazdrość w związku dodaje mu pikanterii. Podkreślam, mała zazdrość a nie monitoring 24h na dobę.

Również bardzo ważne, dajcie sobie czas, stare nawyki bywają bardzo silne i fakt że ktoś próbuje je zmienić to już bardzo wiele. Nie da się zmienić wszystkiego od razu, niektóre zachowania wracają nawet po latach, sam to przerabiam. Cierpliwość i empatia, to podstawowa cecha jaką powinniście w sobie wyrobić.

Dla Niego :

Walentynki nie tylko raz w roku, miło dostać prezent, ale jeszcze milej prezent niespodziankę. Pomysłów jest kilka, ja miałem takie:
Kiedyś napisałem list do żony, poszukałem wiersz w internecie (nie umiem pisać :)
na kartce coś narysowałem, i wysłałem list poleconym. Fajna sytuacja bo żona czekała na list z urzędu, kiedy w domu znalazła kwit że czeka na nią  polecony, bardzo się przejęła, nie mogła zasnąć... powiem wam że dziwne ale miałem trochę ubaw... Tak czy siak na drugi dzień dzwoni do mnie z poczty i mówi Kochany....

Zamówiłem kiedyś pocztę kwiatową, koszt jakieś 30zł to niewiele a efekt jest dość spektakularny kiedy wchodzi do pracy gość z bukietem i przypiętym liścikiem.
Od czasu do czasu kwiaty w domu, kiedy masz możliwość porozkładaj je na mieszkaniu zanim ona wróci, można też tak po prostu, wręczyć chrusta osobiście bez okazji, to bardzo ważne.
 Nie muszą to być kwiaty, mogą to być pierdoły które lubi, figurka na półkę, książka ulubionego autora, film na wieczór, perfum czy biżuteria (byle nie z odpustu ;).

Sprawdzonym pomysłem jest  rozłożenie, kartek z miłymi słówkami po mieszkaniu w takich miejscach gdzie wiem że osoba trafi na nie, np. puszka z kawą. Zamiast miłych słów wydrukuj w domu lub pracy cytaty dające do myślenia. W sieci jest ich masa, z mojej strony po prawej jest link do ogromnego źródła cytatów, na pewno coś znajdziesz.

Kochaj, przytulaj, pytaj jak się czuje i jak minął dzień, przede wszystkim słuchaj. Od czasu do czasu zaproś na kolację lub i balety. Nie lataj za tyłkiem jak pies prosząc o seks a zdziwisz się co się stanie ;)
Bądź wsparciem a nie ciężarem. Otwieraj drzwi w aucie i domu, daj buzi w policzek na dzień dobry i do widzenia. Śniadanie do łóżka też od czasu do czasu się przyda.
Bardzo ważne, jeżeli coś obiecałeś, dotrzymaj obietnicy choć nie wiem co. Zastanów się zanim obiecasz, ale jak już obiecasz to zachowaj się mężnie i dotrzymaj obietnicy. Nie tylko, nie zawiedziesz ukochanej, ale będziesz też w jej oczach jak mustang a nie osioł  ;)

Dla niej :

Proszę Cię bardzo nie zabieraj faceta na zakupu, daj mu iść w swoim kierunku, uwierz że dla niego Tv są tak samo ważne jak dla ciebie buty, nie chce kupić, chce popatrzeć. Uogólniam teraz ale miej więcej tak to się odbywa. Zapytasz go Kochanie jak w tym wyglądam i bez względu na to co odpowie i tak nie zasugerujesz się jego odpowiedzią przy zakupie. Pytałem kiedyś żony o czym myśli podczas kupowania jakiejś rzeczy, byłem zdziwiony kiedy wymieniła mi o czym. W życiu bym na to nie wpadł :)

Nie oceniaj faceta, zwłaszcza przy innych ludziach. Gatunek męski jest dość dumny, wynika to też z uwarunkowań w społeczeństwie że kobieta może mniej, a mężczyzna musi więcej. Jedno i drugie to bzdura, ale trzeba trochę czasu na zmianę mentalności. W ogóle staraj się nie oceniać ludzi a zachowania. Facet natomiast oceniony może czuć się bardzo źle. Nie znaczy to że masz milczeć, bądź asertywna i dla równowagi pochwal go za różne rzeczy które robi (to akurat tyczy się obojga).

Nie pytaj w kółko czy cię kocha. Nie zawsze może wyrazić ci to że cie kocha w sposób oczywisty dla ciebie. To że pamięta o tym co lubisz, na przykład lubisz kanapki  z łososiem, on zostawia Ci ostatni kawałek tej ryby a sobie robi kanapki z byle czym, mówi ci w ten sposób że cię kocha. Nie szukaj rycerza który z łuku wystrzeli ci list miłosny i wyryje wasze inicjały na drzewie, chcesz tego to mu powiedz ale zwróć uwagę na inne sposoby w jakie się stara (no chyba że się naprawdę nie stara). To są małe rzeczy, MAŁE RZECZY.

Jeżeli czegoś oczekujesz, na przykład poprawy finansów w domu, nie wymagaj wyłącznie od niego zmiany. Jeżeli będziesz wymagać a tym samym sama nic nie będziesz robić oddalicie się od siebie z prędkością światła. Jest to ogromna presja bycia "głową" rodziny, samemu czasami brakuje siły, wasz związek to też ty.

"Facet to też baba" , przytul go niespodziewanie, daj mu buzi, pociesz i powiedz że będzie dobrze.

Zrób prezent wyłącznie dla niego, to znaczy kup coś co on by naprawdę chciał dostać. Lubi narzędzia? Kup mu je. Lubi konsole? kup mu grę. Lubi wędkować? Kup mu coś z tej dziedziny.
Zrób mu niespodziankę, od czasu do czasu kup mu czasopismo które lubi, lub gazetę z branży którą się interesuje. Nie kupuj mu ciuchów, kupując ubranie robisz też prezent sobie! Jak? Ono tak że będzie lepiej wyglądał dla Ciebie. Niech dba o siebie również dla ciebie, ale prezent niech jest osobisty. Staraj się trafić, ale nie przejmuj się jeżeli nie trafisz w dziesiątkę a np. w piątkę. Po za prezentem udowodnisz że interesujesz się jego pasjami, być może kompletnie ich nie rozumiesz ale się interesujesz. Uwierz że zadziała to w obie strony. I na Boga nie kup mu szczoteczki do zębów... ;)

Staraj się być niezależna, kobiety które mają swoje zdanie (podobnie jak mężczyźni) zawsze są bardziej interesujące w oczach płci przeciwnej.

Dbajcie o związek, dbajcie o siebie. Nie licz na to że tylko z inną osobą będzie Ci lepiej. "Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" Nie musisz też marnować sobie życia przy kimś kogo nie kochasz. Zastanów się, spróbujcie odbudować związek, jeżeli się uda to świetnie, jeżeli nie to trudno, nie bądź ofiarą.
Ważne, zawsze współpracujcie, jesteście razem więc razem działajcie. Przeczytajcie artykuł "Szczerość" (kliknij tutaj) może pomóc.  Oczywiście możecie oczekiwać że to ta druga osoba musi się zmienić, ale wtedy się nie dziw droga koleżanko że masz w domu opasłego króla z pilotem w garści, a ty kolego nie dziw się że masz nieboszczkę w łóżku...

                           Miłego, Aquarius