sobota, 10 marca 2018

Jestem na YouTube

Pixabay


Witam Cię, w lutym 2018 roku przeszedłem na YouTube. Nie wiem czy na stałe ale na pewno w najbliższych miesiącach całą swoją uwagę będę poświęcał filmom. 

Jest to inna forma przekazywania tej samej treści która jak zawsze poświęcona jest alkoholizmowi i szeroko rozumianemu trzeźwieniu. 

Zapraszam Cię więc na kanał Bez Zniewolenia który znajdziesz pod tym linkiem

Subskrybuj kanał jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych filmach:


P.S. Oceniając i komentując filmy, doceniasz moją pracę. Dziękuje :-)

piątek, 2 lutego 2018

Bez Zniewolenia Vlog - Zapowiedź





Witajcie kochani, pomyślałem sobie że spróbuję sił na youtube, sam dużo korzystam z tego medium i wiem jak bardzo jest przydatne kiedy jest się zabieganym. Po za tym jest szansa na dotarcie do dużej liczby odbiorców, no i zawsze to jakieś nowe doświadczenie ;-)


niedziela, 28 stycznia 2018

Dowiedz się kim naprawdę jesteś


Temat obrazu: Ja ;-) Autor: Moja córka

Na powyższym zdjęciu jestem ja :-) To znaczy prawda o mnie wykonana przez moją córkę w szkole. Dzieciaki miały za zadanie wycięcie fragmentów gazet i złożenie ich w kogoś bliskiego. Moja córka wybrała mnie jako cel swoich działań. Nie wiem czy było to celowe działanie czy przypadek ze strony nauczyciela ale takie zadania można spotkać w różnych terapiach. Tak moi drodzy, w tym obrazku jest bardzo dużo mnie. Już opowiadam :-) 

Kiedy córka przyszła do domu i powiedziała co zrobiła w szkole wystarczyło jedno spojrzenie bym wiedział że chodzi o mnie, ogień na głowie i telefon w garści to dość dominujące cechy u mnie :-) Ale po kolei.

W terapii mieliśmy podobne zadanie, wyciąć z gazet fragmenty i złożyć jak postrzegam siebie kiedyś, jak teraz, jaki jestem naprawdę i jak się pokazuje przed ludźmi. 
Oczywiście podczas tego zadania pierwsze skrzypce gra podświadomość więc nie mam mowy o manipulacji. 
Kilka lat temu dowidziałem się wielu ciekawych i mniej ciekawych rzeczy o sobie właśnie dzięki interpretacji terapeutów i grupy tego co o sobie wykleiłem. Zresztą dzieło to trzymam do dziś. 

Podświadomie wybierasz i wklejasz fragmenty które czy chcesz czy nie chcesz pasują do Ciebie najbardziej. Trudno jest spojrzeć prawdzie w oczy zwłaszcza gdy inni interpretują ale jak inaczej mam się czegoś nauczyć jeżeli nie będę wiedział gdzie popełniam błędy?

Córka kiedy wyjęła ten obrazek z torby i pokazała, powiedziałem do niej, 
O widzę że mnie wykleiłaś? 
Ona na to 
A skąd wiesz? 
Ja jej że 
Poznałem po telefonie w garści i płomieniach na głowie
Tato! To są włosy! Jasne kochanie, przecież jestem łysy jak twoje najmłodsze siostry :-D 

Do rzeczy, lecąc od góry, płomienie na głowie jasno sugerują że jestem wybuchowy. Zgadza się, nie należe do ludzi chronicznie wkurwionych ale bywa że mam dość krótki lont...

O tym że nie należę do zrzęd sugeruje uśmiechnięta gęba bo bądź co bądź mam dość często uśmiech na plapie.

Żółta koszulka: 
"Żółty to kolor wakacji, plaży słońca i przepięknych wspomnień. Wywołuje radość życia i dodaje energii do działania"

Niebieski kolor symbolizuje zaufanie (zauważcie że większość polityków nosi niebieskie garnitury...)

Dziecięce buty jak zinterpretowała moja żona mówią o tym że dobrze idzie się mojej córce ze mną przez życie, że potrafię do niej się dostosować. 

No i wisienka na torcie, telefon w garści. Jestem zabiegany, dużo przez niego rozmawiam i w nim grzebie. A tym będzie oddzielny tekst :-) Więc to cały ja :-) 

Teraz propozycja dla Ciebie, dla was kochani. Poproście najlepiej dzieci bo są one niesamowitymi obserwatorami. Jeżeli nie macie dzieci poproście kogoś bliskiego, kogoś kto jest z wami na co dzień. Przed różnymi ludźmi gramy różne role a w domu najczęściej jesteśmy sobą. Więc najlepiej żeby był to ktoś z domowników. Dajcie stos gazet i zadanie. 

Zrób mnie :-) Nie sugerujcie nic, nie mówicie nic o tym co to jest. Może to być super gra czy zabawa. Ważne żeby twórca dzieła nie sugerował się niczym, tylko w luźnej formie zrobił Twój obraz z tego co znajdzie w gazetach. 

Dalej, interpretować możecie to sami ale lepiej dać to też do zrobienia trzeciej osobie. Pewne cechy można samemu tuszować a inne eksponować. Oczywiście nie świadomie bo na tym polega fenomen tego ćwiczenia. 

Więc jeżeli masz odwagę spojrzeć w najprawdziwsze lustro świata życzę powodzenia :-) 

P.S. Może niech są to dzieci od lat 6 w górę bo jak dasz trzy latkowi to zadanie to wyjdzie że nadajesz się na oddział w psychiatryku ;-) 

SB


wtorek, 23 stycznia 2018

Chodzisz do AA czy dalej do baru?


Pixabay

Głównie piłem w samotności chociaż bywałem też nie rzadko w barach. Od czasów studiów a właściwe już liceum byłem stałym klientem kilku ciekawszych miejsc ale też typowych mordowni gdzie lepiej nie wchodzić nie znając środowiska. 

W barze jak w barze, spotykasz się z kumplami, z niektórymi gadasz o sporcie, wyzywasz polityków a z innymi rozmawiasz o muzyce rockowej czy jazzowej poruszając tematy filozoficzne. Miałem i mam dość szeroki wachlarz zainteresowań co powodowało że łatwiej było mi się dogadać z szerokim gronem ludzi. Czy byłem sobą? I tak i nie, zależy. 

Czasami wyglądało to jak z dobrej reklamy piwa a czasami wiało taką żenadą że do tej pory spuszczam wzrok przypominając sobie jakieś sytuacje. Nie ważne było że w domu czeka młoda żona z dzieckiem, że są zaległe obowiązki, że ktoś się o mnie martwi. Byłem ja, browary, papierosy i kumple. Na swój chory sposób tylko tam czułem się rozumiany mimo że wszyscy żyliśmy w kłamstwie tłumacząc własne postępowanie na nieraz w bardzo racjonalne sposoby. 

Kiedy przestałem pić po półtorej roku trwania w abstynencji założyłem z kolegą grupę AA której lokal mieścił się 50mb za jedną z knajp w której spędzałem większość wieczorów... Taka ironia losu.

Nabijałem się że zmieniłem jeden bar na inny. 
Jednak to nie takie głupie... 

Po co chodziłem do baru? Żeby pogadać z kumplami, pośmiać się, wypić piwo w ilości kilku litrów, spalić kilkanaście papierosów i na fleku wrócić do domu tak by najlepiej zaraz iść spać. 
Po co chodzi się na AA? Żeby pogadać z kumplami, wypić kawę i wrócić do domu... Czy coś jeszcze? No właśnie teraz bardzo bym chciał żebyś zadał sobie to pytanie. 

Po co chodzę do AA? 

Bardzo łatwo zamienić pub na mitingi, tam też można uciekać przed domem, odpowiedzialnością, ciszą i nawet samym sobą. 

Po co chodzę na AA?  

Program 12 kroków to naprawdę doskonały program rozwoju osobistego i duchowego. Większość terapii dla osób uzależnionych bazuje właśnie na nim. 

Czy robię coś z tym programem, czy wprowadzam go w życie, małymi krokami w tempie ślimaka idącego na komisję lekarską ZUS..., ale jednak. Czy wdrażam wartości z AA w życie? 

Żeby nie było że jestem hipokrytą, sam nigdy nie zrobiłem 12 kroków ze sponsorem, ja swoich sponsorów miałem w terapii, terapia działa też troszkę inaczej, w terapii trzeba iść przez program w AA trzeba nie chcieć pić. Dzisiaj mi to wystarcza ale kiedyś musiałem mieć narzucony rygor bo bym sobie od razu pofolgował. 

Ja trzeźwiałem z innymi książkami niż tymi które można spotkać na AA, nie wiem czy to dobrze czy to źle, myślę że to trochę inna ścieżka. Jednak przez większość czasu żyłem z pytaniem w głowie, po co, dlaczego tak zrobiłem i powiedziałem, co i dlaczego mnie pociąga a co złości i odrzuca. 
Dopóki te pytania są, dopóki jest próba odpowiadania na nie, jest nadzieja na lepsze jutro. Bo o to w tym chodzi, stawać się lepszą wersją siebie, chociaż raz na jakiś czas, chociaż raz na kilka lat ale jednak. Lepszą wersją siebie w prawdziwym życiu a nie jak po kilku głębszych, półtorej komandosa, dusza towarzystwa i włoski ogier w jednym.

W AA uważałem i uważam że najważniejsza jest nasza trzeźwość, kroki są dla nas a nie my dla kroków. Jednak spotkania gdzie nie porusza się żadnej literatury mogą przypominać te z baru. Pewnie że na innym poziomie, pewnie że we wspaniałym towarzystwie, ale po co? Tylko żeby nie pić? To za mało, sądzę że każdy trzeźwiejący alkoholik jest powołany do czegoś więcej. 

Jeżeli Twoja grupa pracuje na literaturze, na jakiejkolwiek, czy odnosisz ja do siebie na mitingu ale również po za nim? Małymi krokami, ale jednak?

Praca nad sobą zawsze oznacza jak to dzisiaj się modnie nazywa Wyjście ze strefy komfortu. Jako czynny alkoholik najmniejsza niewygoda, lęk, frustracja czy jakiekolwiek nieprzyjemne uczucie zapijałem. W prawdziwym życiu tak nie ma, w nim trzeba tłumaczyć dziecku matmę będąc paskudnie zmęczony, słuchać co ma do powiedzenia szef czy klient i o zgrozo... próbować zrozumieć żonę na zakupach w galerii handlowej.

Na miting też można przed tym wszystkim uciec. Pytanie czy coś się w moim życiu zmieni?
Więc jak, chodzisz do AA czy dalej do baru?  

SB